Minął styczeń, minęły mrozy... I dobrze! Fakt, że leje i wieje, ale dni są już odrobinkę dłuższe, co bardzo mnie cieszy. W styczniu udało mi się przeczytać 6 książek, czyli tak standardowo, jak na mnie.
PRZECZYTANE W STYCZNIU:
1. Mary Kubica - ZAJMĘ SIĘ TOBĄ - 8/10
2. Joanne Kathleen Rowling - Harry Potter i Kamień Filozoficzny (wydanie ilustrowane) - 10/10
3. Anna Tood - AFTER. OCAL MNIE, tom 3 - 7/10
4. Marie-Morgane Le Moël - CAŁA PRAWDA O FRANCUZKACH - 6/10
5. Małgorzata Hayles - SEKRETNE ŻYCIE ROBERTY - 6/10
6. Lars Mytting - PORĄB i SPAL. Wszystko co mężczyzna powinien wiedzieć o drewnie - 8/10
Najwyższą notę przyznałam nowej, ilustrowanej wersji Harrego Pottera, ale biorąc pod uwagę to, że Potter jest zawsze poza skalą, chciałabym Wam polecić książkę Larsa Myttinga, która jest lakonicznie mówiąc o drewnie. Zainteresowanych zapraszam na recenzję. W styczniu blog obchodził swoje drugie urodziny(!), co przeszło bez echa z powodu braku czasu. Ciężko uwierzyć, że czas spędzony w blogosferze tak szybko minął:)
MIGAWKI ZDJĘCIOWE:
Niedawno kupiłam w Biedronce przepiękny album Beaty Pawlikowskiej za 14.99! :)
Pieczarki nadziewane oliwkami, pomidorem, serem i boczkiem. Kaloryczne, ale jakie smaczne:)
Najbardziej lubię takie dni, kiedy nie muszę nigdzie iść i mogę siedzieć w domu w piżamie!
Czasem logiki doszukuję się tylko w bałaganie - praca:)
Z okazji jutrzejszego tłustego czwartku przesyłamy Wam z Adamem foto przepis na pyszne faworki! Robiliśmy pierwszy raz w życiu i wyszły pyszne!:)
Udanego lutego! Serdecznie pozdrawiam:)
Też lubię takie dni, kiedy mogę siedzieć caly dzień w piżamie! :D
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Życzę kolejnych lat blogowania i mnóstwo radości z jego powodu :*
OdpowiedzUsuńMniam... Same pyszności :)
OdpowiedzUsuńJa bym chciała posiedzieć chociaż troszkę wieczorem w piżamie, ale zwykle nie mam już na nic siły i padam na poduszkę. Smakowite faworki! No i życzę kolejnego tak udanego miesiąca! ;)
OdpowiedzUsuńSpóźnione życzenia :) Fajnie wypadł Ci ten miesiąc :)
OdpowiedzUsuńSame smakołyki u Ciebie :) Macie farbę tablicową w kuchni? Ale bajer :D Pobawiłabym się :)
OdpowiedzUsuńŻyczę pięknego lutego Beatko, niech będzie lepszy od stycznia! :)
Bardzo serdecznie dziękuję:) Farbę polecam, nią nawet meble można malować:) I są różne kolory nie tylko czerń:)
UsuńGratuluje wyników w tym miesiącu :) Trzymam za ciebie kciuki w lutym :) pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńAle smakowicie te Wasze faworki wyglądają :))
OdpowiedzUsuńGratuluję 2 latek i kolejnych równie wspaniałych lat w blogosferze życzę! :*:*
Jak zwykle apetyczne zdjęcia serwujesz. Aż się człowiek może zrobić głodny. :) Farba tablicowa - ekstra sprawa. Fajnie byłoby mieć coś takiego w domu. :)
OdpowiedzUsuńNajlepsze życzenia z okazji urodzin bloga - niech nigdy nie zabraknie Ci motywacji do pisania. :) No i zaczytanego lutego! :)
Gratuluję 2 urodzin i życzę wielu lat satysfakcjonującego blogowania :)
OdpowiedzUsuńFajną tablicę macie w kuchni! I jakie pyszne faworki i pieczarki, uwielbiam pieczarki...
Twoje klimaty podobne do moich kiedy pracowałam... :D Też zawsze miałam poukładane bałagany :P
O nie, tylko nie pieczarki! Nie lubię, ale faworki bym podkradła ;)
OdpowiedzUsuńNie lubisz? Są pyszne! :))))
UsuńAleż mi narobiłaś smaka na faworki! :D
OdpowiedzUsuńJadłam dzisiaj faworki, mniam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam faworki, oczywiście babci najlepsze!
OdpowiedzUsuńA co do książkowej strony- przeczytałam tyle samo książek co ty :)
Zaczytanego lutego! :D
Uwielbiam faworki, są chyba nawet jeszcze lepsze niż pączki... chociaż może mówię tak, bo na te drugie już dzisiaj patrzeć nie mogę :D
OdpowiedzUsuńGratuluję udanego miesiąca! A faworki... pychotka, ślinka mi cieknie na sam widok :)
OdpowiedzUsuńUrzekły mnie te dwie łyżki wódki... :D
OdpowiedzUsuńA myślałaś o takich samych pieczarkach, ale w jakichś prawdziwkach takich gigantycznych? :P Imaginuj to sobie kapelusz o średnicy dwudziestu centymetrów, a w środku mnóstwo sera i boczku! No i niech będą już oliwki jak tak bardzo chcesz. :D
Heheh te dwie łyżki wódki są KLUCZOWE:) Po to, żeby ciasto nie wchłaniało tłuszczyku. Oooo, ale raj, już sobie to wyobrażam, pycha! Ogólnie zgadzam się, że sam boczek i ser wystarczą, to mój mąż ma skłonności do przesady, stąd te oliwki:)
UsuńAdam jest mistrzem domu :)
OdpowiedzUsuńTeż nigdy nie robiła faworków, ale jak wiesz jestem takim antytalentem, że i wódka by nie pomogła :p
Ale masz żółte papierki w pracy, nie dostajesz oczopląsu? :)
Bardzo podoba mi się ściana po której można pisać! To farba kredowa? :)
OdpowiedzUsuńAgatko to jest farba tablicowa:) Super sprawa:)
UsuńAle macie świetną kuchnię! Ta czarna ściana to farba magnetyczna-tablicowa? Moja siostra ma ją też u siebie w pokoju i ja też planuję umieścić ją na jednej ze ścian :))
OdpowiedzUsuńA te pieczarki to znam, też robiliśmy w wakacje na grillu, spróbujcie, bo smakują o wiele lepiej, niż z piekarnika, jeszcze jak ser się tak pysznie roztopi... :D
A faworki muszę kiedyś zrobić, bo baaardzo dawno nie jadłam :)
Dziękuję Kasiu, Wy też macie piękną. Fajnie, że mogłyśmy swoje kuchenne marzenia spełnić, zawsze to o jedno małe marzenie do przodu. U mnie jeszcze nie jest do końca gotowa, jeszcze okap + półeczki takie małe białe, Adam ma sam je zrobić. Farba jest tylko tablicowa, myślałam nad magnetyczną, ale za dużo warstw trzeba by kłaść i nie ma pewności czy by coś trzymało. Mam za to listwę magnetyczną i sprawdza się super, aż ciężko coś z niej oderwać:) Mam też jeszcze jedną puszkę tablicówki, będziemy malować ścianę, bo po założeniu w kuchni okapu i półek, nie za bardzo już będzie gdzie pisać:( Na pewno spróbujemy z grilla, bo grill to wręcz nasz sposób na życie. Lato = tylko grill, każdy wolny wieczór:)
UsuńZjadłabym faworków :D U mnie dzisiaj oponki :)) Tę książkę Pawlikowskiej kupiłam rok temu i leży nie przeczytana do tej pory na półce ehh ;/
OdpowiedzUsuńHihi ja też nie wiem kiedy ją przeczytam:) Na razie obejrzałam obrazki :D
UsuńNajlepszego z okazji urodzin bloga :) Widzę, że czytelniczy styczeń u ciebie równie owocny, jak u mnie :)
OdpowiedzUsuńNIGDY W ŻYCIU nie przyszłoby mi do głowy, by przeczytać książkę o drewnie! Jesteś niesamowita! Przeczytałam twoją recenzję, super prezent dla faceta, choć mojemu to raczej piłka nożna, niż drewno w głowie. Może twój mąż ma jakieś futbolowe książki do polecenia? Byłoby świetnie.
Bardzo dziękuję za urodzinowe życzenia :) Niestety nic konkretnego nie możemy polecić:( Bardzo mi przykro, ale mój mąż jest bardzo słabo futbolowy. Ogląda czasem mecze i to tyle, a do czytania najbardziej lubi literaturę faktu:)
Usuń