Tytuł: NAKARMIĘ CIĘ MIŁOŚCIĄ
Liczba stron: 352
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 03.10.2016
Można powiedzieć, że Anna Dąbrowska debiutuje w książkowy świecie po raz drugi, a wynika to faktu, że pierwszą powieść wydała pod pseudonimem. Jako Laven Rose stworzyła powieść "Stalowe serce", która bardzo przypadła mi do gustu. Choć pseudonim był uroczy i chwytliwy, cieszę się, że Ania postanowiła się ujawnić i pisać pod prawdziwym nazwiskiem. Pisarka pochodzi z Inowrocławia, prywatnie jest żoną i mamą dwóch chłopców.
Podobnie jak w poprzedniej powieści Anny, główna bohaterka teraźniejszej historii ma w miarę uporządkowane życie, co znaczy dokładnie tyle, że ma chłopaka, pracę i własny kąt. Ma też pewną pasję, którą skrzętnie ukrywa przed najbliższymi. Laura ma dwie przyjaciółki i choć każda z nich jest kompletnie indywidualną osobowością, dziewczyny jakoś się dogadują. Pewnego wieczoru udają się na wieczór panieński jednej z nich i właśnie to wydarzenie powoduje lawinę nieprzewidzianych następstw, a w konsekwencji nowych decyzji.
Laura Danielska jest bohaterką bardzo skrytą, autorka powoli ujawnia jest historię i tajemnice rodzinne. Jej życie jest nudne i smutne, bo Laura nie umie zawalczyć o swoje. Pod wpływem Tobiasza, przystojnego, aroganckiego muzyka poznanego w barze, dziewczyna musi przewartościować swoje życie, rzucić się na przysłowiową głęboką wodę, w której być może utonie...
Historia poznania się Tobiasza i Laury zaczyna się ciekawie, bo od okrutnego kłamstwa. Kłamiącym jest tutaj Tobiasz, a Laura jako ta cicha i łatwowierna zmaga się z ciężarem rzekomej dezinformacji, co jeszcze bardziej wpływa na jej i tak niską samoocenę. Po takim wyskoku ze strony Tobiasza ciężko było mi go polubić, choć wiedziałam, że przeszedł naprawdę wiele w swoim życiu. Jednocześnie chciałabym nadmienić, że przy poprzednim facecie Laury Tobiasz był wręcz aniołem. Los dał mu szansę na odkupienie win i choć szło mu to opornie, starał się jak mógł.
"Często powtarzałem jej, jak bardzo się cieszę, że jesteśmy razem. Wiedziałem, że to wyznanie nie zastąpi słów "kocham cię". Ludzie zbyt często nadwyrężali jego moc, przez co stało się zbyt powszednie, zbyt banalne. Wiele osób nie potrafi zrozumieć jego znaczenia, myląc miłość z zauroczeniem albo zauroczenie z przyjaźnią. Wszystko wrzucają do jednego worka z napisem "LOVE". "
s. 294
W przeszłości Tobiasz poznał już smak gorzkiej miłości, a także nauczył się, że słowami nie wolno szastać. Muszą być przemyślne i wypowiedziane z całkowitą odpowiedzialnością. Pytanie czy Laura usłyszy to upragnione wyznanie?
Podsumowując cała historia jest bardzo zgrabna i wciągająca. Powieść decydowanie nie odbiega od zagranicznych powieści tego typu, co jest ogromnym osiągnięciem. Jedyny zarzut jaki przychodzi mi do głowy to zbyt szybka akcja na końcu książki. Wiem jednak, że nie każdy lubi rozwlekłe historie, ale zdecydowanie można tam było wcisnąć szczyptę dramatu. Świetnym posunięciem było uposażenie głównej bohaterki w fajne hobby. Cieszę się też, że końcowy rozdział to epilog, bo uwielbiam wiedzieć co było jakiś czas później. Sama autorka kolejny raz stawia na emocje i apeluje abyśmy zawsze mieli w sobie odwagę zawalczyć o lepsze jutro. Tym pięknym przesłaniem kończę dzisiejszą recenzję i jednocześnie mam nadzieję, że Ania Dąbrowska pokusi się kiedyś o napisanie dalszych losów Emilii ze "Stalowego serca", bo to naprawdę dobra historia, takie połączenie romansu z nutką technothrillera. Wracając do "Nakarmię Cię miłością" - polecam serdecznie, przemiło jest wiedzieć, że nasi autorzy mają fajne pomysły i dobry warsztat pisarski.
Cieszę się, że książka przypadła Ci do gustu, bo mnie również bardzo urzekła.
OdpowiedzUsuńBardzo fajna i długo na nią czekałam <3
UsuńNie czytałam jeszcze, ale zapowiada się całkiem ciekawie. Zapiszę sobie tytuł i chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuń______________________________
http://bit.ly/2dI2EGb
Zastanawiałam się nad lekturą, ale z braku czasu musiałam odpuścić. Trochę mi szkoda, ale Beti, nie da się przeczytać wszystkiego :P
OdpowiedzUsuńWiem kochana, wiem, będziemy na starość nadrabiać - jak dożyjemy hehe:)
UsuńPodarowałabym Ci swój, bo Ty lubisz takie historie, ale mam z autografem Ani więc nie mogę :( :*
Znam wyjście z sytuacji :) Lustro - zapraszam do mnie na konkurs :)
UsuńI zgadzam się z Wami - na starość będziemy czytać więcej :D
Pomocna dłoń:* To ja rozumiem:)
UsuńMoże kiedyś...
OdpowiedzUsuńO zapamiętam więc autorkę :)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się nad tą książką :D
OdpowiedzUsuńNie przeczytam w najbliższym czasie, ale cieszy mnie bardzo, że Ci się spodobała - i na uwadze <3
Buźka ;*
Bardzo kusząco przedstawiasz tę książkę :) Gitara na okładce prezentuje się super, aż chce się zagrać na niej :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, co takiego nastąpiło po wieczorze panieńskim, więc nie pozostało mi nic innego jak przeczytać książkę :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ją czytam. Na razie jestem zadowolona.
OdpowiedzUsuńByłam ciekawa Twojej opinii :) I cieszę się, że się podobała. Jest coraz więcej książek, które nam się jednakowo podobają. A kontynuację Stalowego Ania napisała tylko pojawiły się problemy z wydawcą, ale wierzę że kiedyś wszyscy będą mogli przeczytać co było dalej :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie byłam przekonana do tej książki, ale dziś to już druga dobra opinia o tej książce, więc się zastanowię nad nią. :)
OdpowiedzUsuńNabrałam ochoty na nią! Historia wydaje się ciekawa i wciągająca. ;)
OdpowiedzUsuńNie skusiłam się na ten tytuł i przyznam, że nieco żałuję. ;/
OdpowiedzUsuńOstatnio coraz chętniej sięgam po polskich pisarzy a ta książka zdecydowanie znajduje się na mojej liście priorytetów :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jestem zainteresowana tą pozycją. Wydaje mi się, że przypadnie mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie okładka (czyli gitara na niej), ale to i tak pozycja nie dla mnie.
OdpowiedzUsuń