Trixi Von Bulow to pisząca pod pseudonimem autorka wielu poradników dla kobiet m.in.: "Mężczyźni. Podręczna instrukcja obsługi", "Co zrobić, aby mężczyzna oszalał na twoim punkcie?", "Co zrobić, aby twoje życie stało się piękniejsze". Naprawdę nazywa się Daniela Thiele, jest dyrektorką programową w niewielkim wydawnictwie, a zarazem pisarką, krytykiem literackim, redaktorką, a po studiach pracowała nawet jako dziennikarka. Obecnie mieszka w Monachium z mężem i dwoma synami. "Niech w końcu coś się zdarzy" to jej debiut literacki.
Główną bohaterką powieści jest Friederike Berger, w skrócie Fritzi. Kobieta ma 39 lat, jest po trudnym rozwodzie i ma córeczkę o pięknym imieniu Lilli. Jako samotna matka musi radzić sobie z trudami codziennego życia, jak również z coraz bardziej doskwierającą samotnością. Często wyobraża sobie siebie jako Grace Kelly, której jest fanką, niestety jest tylko jedną z wielu zwyczajnych kobiet. Na szczęście nie jest zupełnie sama. Ma wspaniałą przyjaciółkę Johannę, która czynnie uczestniczy w życiowych wzlotach i upadkach Fritzi. Pewnego dnia w ramach prezentu na 40 urodziny Johanna zabiera przyjaciółkę na weekend na morze. Czy to sprawi, że w życiu Friederike w końcu coś się wydarzy?
Fritzi Berger jest uroczo niedoskonałą bohaterką, z którą wiele kobiet na pewno się utożsami. Popełnia wiele błędów, ma swoje dziwactwa, a jej życie domowe jest niezwykle chaotyczne. Wszystko to sprawia, że bohaterka wydaje nam się autentyczna i z przyjemnością czytamy o jej perypetiach. Śledząc losy Fritzi przypomniał mi się taki cytat Paulo Coelho:
„Życie potrafi być skąpe: mijają dni, tygodnie, miesiące, lata i nic się nie wydarza. A potem uchylamy jakieś drzwi i nagle przez szczelinę wdziera się istna lawina. W jednej chwili nie mamy nic, a już w następnej aż tyle, że trudno sobie z tym poradzić”
"11 minut" - Paulo Coelho
Myślę, że te słowa idealnie oddają istotę tej powieści. Friederike usilnie czeka, aż przydarzy jej się coś miłego, cokolwiek, coś co zmieni jej dotychczasowe życie. Niestety nie dzieje się kompletnie nic, co doprowadza Fritzi do ogromnego poczucia porażki. Oczywiście później sytuacja się zmienia i życie kobiety nabiera tempa. Nie wszystko idzie jednak w dobrym kierunku. Jeśli myślicie, że powieść jest przewidująca to się mylicie. Wyjazd nad morze z przyjaciółką absolutnie nie wystarczy, aby coś się wydarzyło.
Myślę, że to co sprawiło, że jeszcze bardziej polubiłam bohaterkę był jej zawód. Friederike jest bowiem redaktorką w wydawnictwie, a książki to jej pasja. Jest nawet taki wątek, gdzie kobieta wyjeżdża na Targi Książki, nawiązuje kontakty z autorami itp.
Czasami Fritzi zachowywała się zupełnie nieracjonalnie. Myślę, że wynikało to z ogromnego poczucia samotności i wrażenia, że jako dojrzała kobieta nie ma już czasu na bawienie się w "podchody" z mężczyznami. Wynikało z tego niezłe zamieszanie, było smutno, ale życiowo. Zauważyłam, że bez względu na wiek coraz więcej kobiet potrafi się naprawdę poniżyć, byle tylko zatrzymać przy sobie mężczyznę. Tak jak głównej bohaterce często brak nam poczucie bezpieczeństwa, a także nasza samoocena jest stanowczo za niska.
Książka miała być swoistą odpowiedzią na "Jedz, módl się i kochaj", ale myślę, że nie ma tu podobieństw. Co jedynie Fritzi może sobie ugotować gar spagetti, kiedy jej córka już zaśnie. Na podróże też nie może sobie pozwolić, ponieważ jej konto bankowe świeci pustkami.
Podsumowując "Niech w końcu coś się zdarzy" to udany debiut. Tytuł jak najbardziej adekwatny do treści. Piękna, przyciągająca wzrok okładka. Świetna na prezent dla mamy bądź przyjaciółki. Być może jest to historia jakich wiele, ale czytało mi się ją naprawdę dobrze. To przyjemna, wesoło-smutna opowieść dla kobiet i o kobietach. Idealna na wolne popołudnie. Historia, która uczy, że cierpliwość i docenianie tego co się ma w końcu na pewno przyniesie efekty. Polecam.
"My, ludzie czasem jesteśmy dziwni. Mamy talent do zaczynania ciągle od nowa, dążymy do trwałości i jednoznaczności, ale życie pełne jest niespodzianek i niejasności"
str. 206
Moja ocena 7/10
Moja ocena 7/10
Autor: Trixi Von Bulow
Tytuł: NIECH W KOŃCU COŚ SIĘ ZDARZY
Liczba stron: 228
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 27.08.2014r
Zaciekawiłaś mnie. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej książce. I ta bajeczna okładka :))
OdpowiedzUsuńJest jeszcze ładniejsza, ale jakoś nie wychodziło mi dobre ujęcie:(
UsuńPolecam:)
Całość wydaje się być naprawdę przyjemna, dlatego z chęcią sięgnę po tę powieść w najbliższej przyszłości ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękuję za pozdrowienia :) Odpozdrawiam i polecam:)
UsuńCudna okładka, na która od razu bym zwróciła uwagę! Po książkę może kiedyś sięgnę, zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Jak będziesz miała okazję to zachęcam :)
UsuńO książce miałam już okazje trochę poczytać, od razu spodobał mi się tytuł, a Twoja recenzja przekonała mnie, że warto po nią sięgnąć :D
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa:) Pozdrawiam:)
UsuńZ chęcią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
:):) Polecam :)
UsuńNie słyszałam o tej pozycji, ale Twoja recenzja zachęca! ;) Tak jak napisałaś podarowałabym ją mamie, myślę że przypadłaby jej do gustu. Pozdrawiam, Marcelina ;)
OdpowiedzUsuńJa też muszę swojej podrzucić:) Niech sobie poczyta:)
UsuńPrzekonałaś mnie, chociaż zazwyczaj takich pozycji unikam jak ognia. :D
OdpowiedzUsuń:) Ooo to cieszę się :D
UsuńNo i żałuję, że jej nie mam ;) Chyba kupię jednak, wiesz co mam na myśli ;)
OdpowiedzUsuńTy nałogowcu:) Ja Ci podaruję jeśli masz chęć:)
Usuńmam jakieś dziwne wątpliwości co do tej książki... ale to mój taki dziwny objaw powtarzający się przy książkach, które później zachwycają ;)
OdpowiedzUsuńprzecudowna okładka, nie dziwię się, że zgłaszasz ją do klucznikowego "Okładkowe love" ;)
:) Każdy musi się przekonać sam:* Fiolet i takie jesienne okładki uwielbiam:)
UsuńKobieta o stu twarzach:)
OdpowiedzUsuńOkładka mnie przyciąga. Mam nadzieję, że książka znajdę w bibliotece.
Z jednej strony matka, z drugiej zraniona kobieta, z trzeciej nastolatka uganiająca się za mężczyznami:) Oj tak było trochę tych twarzy:))))
UsuńCudna okładka i niesamowita treść. Myślę, że to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuń:) Przyjemna lektura :)
UsuńLęk przed samotnością nie tylko kobietom, ale także mężczyznom włącza syndrom desperackiego poszukiwania/zatrzymywania partnera. Smutne, ale trudno się dziwić - samotność jest ciężka.
OdpowiedzUsuńMasz rację, nie pomyślałam o facetach, ale tak na pewno są tacy. I z tej samotności naprawdę człowieka stać na wiele głupich decyzji.
UsuńO jestem jej ciekawa, myślę , że by mi się spodobała!
OdpowiedzUsuńMusisz się przekonać:)
UsuńZrobiłabym sobie taki prezent. Powieść na pewno mnie zainteresuje. Temat przewodni powieści może nie jest jakimś odkryciem, ale jest cholernie aktualny.
OdpowiedzUsuńOtóż to:) Nic nowego, ale zawsze na topie, bo życiowe:) Pozdrawiam:)
UsuńBardzo lubię powieści o kobietach dla kobiet. Na pewno poszukam tej książki.
OdpowiedzUsuń:) Zachęcam :)
UsuńPiękna okładka, ciekawa historia doświadczonej przez los niedoskonałej kobiety -zdecydowanie mi się podoba!:))) i jeszcze raz, okładka, okładka, okładka! <3
OdpowiedzUsuńZapomniałam dodać, że jeszcze wydawnictwo,które według mnie, wydaje genialne książki:)
UsuńNa żywo jest znacznie bardziej urokliwa:) Aż chce się patrzeć:)))))
UsuńTak, tam teraz świetne zapowiedzi mają:)
Myślę, że chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się:)
Usuń"Mężczyźni. Podręczna instrukcja obsługi", "Co zrobić, aby mężczyzna oszalał na twoim punkcie?" LOL. Też mogę napisać takie poradniki dla kobiet :D Gwarantujesz sławę? Bo jak tak to już siadam i piszę ;)
OdpowiedzUsuńA tak poważnie - recka jak zwykle na szóstkę z plusem, ale książka nie dla mnie ;)
Pewnie byśmy płakały ze śmiechu czytając taki poradnik napisany z perspektywy faceta :D Jakbyś pisał to obiecuję będę Twoją fanką hehehe
UsuńBrzmi ciekawie. Może przeczytam jak znajdę chwilę wolnego...
OdpowiedzUsuńZ tym czasem to wiadomo jak jest, ciągle i każdemu go brakuje:) Mimo to polecam:) Książka jest dość cienka, czyta się szybko:)
UsuńKsiążki "Jedz, módl się i kochaj" nie czytałam, ale widziałam film i przyznaję nie zrobił na mnie większego wrażenia. Nie wiem, czy z tą książką nie byłoby podobnie choć pracy w wydawnictwie bohaterce zazdroszczę ;))
OdpowiedzUsuńOj tak, też bym popracowała w wydawnictwie, ale w mojej miejscowości ze świecą szukać jakiegokolwiek... wiesz, że mi się podobał ten film:D Tylko strasznie długi był;)
Usuń"Jedz módl się i kochaj" uwielbiam! Fenomenalna historia, urzekła mnie :) Możliwe, że ta książka również by trąciła jakieś moje wrażliwsze struny ;)
OdpowiedzUsuńI ja bardzo lubię:) To takie niezbyt podobne, choć miało być takie:) Trzeba próbować, może się spodoba:) Pozdrawiam serdecznie;)
UsuńMoje zdanie znasz;p Taką pracę jak miała Fritzi też bym mogła mieć, albo chociaż podobną ;p Świetna recenzja! Pozdrawiam cieplutko ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Myślę, że wszyscy co do pracy się zgadzamy :)))) Pozdrawiam i do zobaczenia przy następnych recenzjach:)
UsuńWspaniały opis głównej bohaterki. Już on sam mnie zdecydowanie zachęcił do zapoznania się z książka, a skończywszy Twoją recenzję tylko utwierdziłam się w tym przekonaniu :)
OdpowiedzUsuńprzygotowuję właśnie podsumowanie Klucznika za wrzesień i weszłam obejrzeć Okładkowe love :)
OdpowiedzUsuń