Tytuł: SZCZĘŚCI@RY, tom 2
Liczba stron: 286
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: 29.03.2017
Rok temu Agnieszka Jeż i Paulina Płatkowska wydały swoją pierwszą książkę pod tytułem "Nie oddam szczęścia walkowerem". Była to opowieść o dwóch przyjaciółkach ze szkolnej ławki, których znajomość lekko osłabła, ale po przypadkowym spotkaniu dziewczyny postanawiają ją odnowić. Piszą do siebie e-maile, co kojarzyło mi się wtedy z książką Cecelii Ahern "Love Rosie". Choć tytuł sam w sobie do tej pory mi się nie podoba (chodzi o ten nieszczęsny "walkower"), to książkę czytało mi się świetnie, a nawet trafiła do folderu "ulubione". Dziś zastanawiam się dlaczego z drugim tomem nie było tak samo. Dlaczego "Szczęściary" tak mnie rozczarowały? Posłuchajcie.
"Przygody" Jagody i Maliny zaczynają się tym razem od happy endu. Wszystko w ich życiu układa się pomyślnie i obie starają się cieszyć i celebrować swoje szczęście. Autorki znów zaserwowały czytelnikom historię w formie e-maili, aczkolwiek myślę, że tym razem nie miało to sensu. Wiadomości pisane przez przyjaciółki są długie, rozwlekłe, pisane językiem ładnym, ale górnolotnym i niezwykle pompatycznym. Wyszło więc bardzo nienaturalnie i powiało nudą. Myślę, że można było wprowadzić coś nowego, na przykład kontakt w formie SMS-ów, przeplatany z normalną narracją. Wydaje mi się, że Pani Agnieszka i Pani Paulina piszą tak z racji wykonywanego przez siebie zawodu (filolożka i kulturoznawczyni), ale mogły nadać swoim bohaterkom trochę iskry i trochę luzu. Tym razem bardzo mi tego zabrakło.
Kolejnym minusem jest wątek, w którym to bohaterki wyśmiewają się z imion Adrian i Alan oraz toczą e-mailowe dysputy, jak można tak brzydko nazwać dzieci. Powiem szczerze, że nie wiem jak to skomentować. Po pierwsze imiona są sprawą indywidualną, a po drugie autorki nazwały dzieci swoich bohaterek równie śmiesznie, a mianowicie Jeremek, Matyldzia i Irenka. Drogie autorki, wyobraźcie sobie teraz, że po Waszą książkę sięga mama Adrianka bądź Alanka... Gwarantuję, że po lekturze na pewno nie sięgną po żadną Waszą powieść. Generalnie wątek chłopców był fajny, ożywczy, ale komentowanie imion to zupełnie niepotrzebna kwestia.
Okładkowe porównanie do Bridget Jones jest dla mnie kompletnie nietrafione. Wszak Bridget to ikona, osoba niezwykle wesoła, spontaniczna, nieperfekcyjna i popełniająca gafę za gafą. Malina i Jagoda w tym tomie na pewno jej nie przypominają. Jagoda jest wyciszona, refleksyjna, spokojna, a Malina może faktycznie ma w sobie coś z Bridget, ale dosłownie odrobinkę.
Okładkowe porównanie do Bridget Jones jest dla mnie kompletnie nietrafione. Wszak Bridget to ikona, osoba niezwykle wesoła, spontaniczna, nieperfekcyjna i popełniająca gafę za gafą. Malina i Jagoda w tym tomie na pewno jej nie przypominają. Jagoda jest wyciszona, refleksyjna, spokojna, a Malina może faktycznie ma w sobie coś z Bridget, ale dosłownie odrobinkę.
Reasumując, "Szczęściary" jako całość są w porządku, ale moim zdaniem autorki powinny poprzestać na jednym tomie. Nie odradzam, ale też szczególnie nie polecam. Spodoba się osobom szukającym spokojnej, miłej, sielankowej historii. Spodoba się osobom lubującym się w kwiecistym, patetycznym języku. Dla mnie niestety była to strata czasu, który w chwili obecnej, przy malutkim dziecku, jest dla mnie na wagę złota.
Moja ocena: 5/10
Nie czytałam pierwszego tomu, kochana, a po twojej recenzji nie wiem, czy mam ochotę. Jestem szalenie ciekawa, jak autorki się wyśmiewają z imion? Bo kompletnie nie rozumiem - po co? :/ Że to niby miało być śmieszne? :/
OdpowiedzUsuńBohaterki powieści uważają, że imiona Adrian i Alan są zaściankowe i krzywdzące dziecko, ale ja tam wolałabym nazwać syna Adrian niż Jeremek...
UsuńPo Twojej recenzji raczej po ten tytuł nie sięgnę. Nie wiem jak można się wyśmiewać z imion. I jeszcze porównanie do mojej ukochanej Bridget Jones, ehh...
OdpowiedzUsuńFajna recenzja :).
Pozdrawiam serdecznie :)
Można się pośmiać jak jest naprawdę śmieszne imię, ale Adrian.. serio?? ...
UsuńP.S. Dziękuję kochana :*
Usuń"Nie oddam szczęścia walkowerem" podobało mi się, więc miałam ochotę na "Szczęściary", jednak już chyba mi przeszło... Faktycznie autorki się nie popisały. Jest sporo imion, które mi się nie podobają, ale nigdy nie mówię o tym głośno, chociaż mi udało się raz usłyszeć (a raczej przeczytać w internecie) wypowiedź: "Ja to nie wiem jak można nazwać dziecko np. Janek" - no cóż, jak widać można, bo mój Janek żyje i ma się dobrze. Co najlepsze owa osoba nazwała swoje dziecko imieniem typowo zagranicznym, a ja ani razu jej tego nie wytknęłam. Ludziom brakuje taktu niestety...
OdpowiedzUsuńJa także nigdy nie komentuję wyboru imion, to decyzja rodziców, no chyba, że by wymyśliły jakąś Gryzeldę i Lucindę, ale to po prostu wyszło beznadziejnie. Mi pierwszy tom się podobał, a teraz jakoś coś mi pasowała lektura.
UsuńO proszę, a ja nawet nie miałam pojęcia, że to drugi tom serii :-P Chyba sobie daruję, albo poprzestanę na tomie pierwszym ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
W krainie absurdu
Jest, jest, ale czy jest potrzebny? Moim zdaniem nie :(
UsuńNie ufam polskim autorkom, a już szczególnie nie wtedy, gdy próbują być zabawne, a ta wzmianka o Bridget Jones mówi mi, że próbowały... Potrafię sobie wyobrazić, jak wywracałabym oczyma, gdyby przyszło mi to przeczytać. Nie, zdecydowanie nie mam na coś takiego ochoty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Oktawia
Babskie Czytanki
Przeczuwałam, że tak będzie bo przeczytałam tylko kilka pierwszych stron i odłożyłam z zamiarem powrotu za jakiś czas. Jak widać, przeczucie mnie nie myliło. A szkoda, bo przecież pierwsza część tak nam się podobała.
OdpowiedzUsuńChyba jednak zrezygnuję z tej pozycji. Nie chcę się rozczarować :)
OdpowiedzUsuńA więc nie czuję się jakoś mocno zawiedziona tym, że nie znam zarówno pierwszego tomu jak i kontynuacji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;)
Poprzednia mnie też się podobała, ale po Twojej recenzji "Szczęściar" cieszę się, że nie sięgnęłam po tę książkę.
OdpowiedzUsuńPierwsza część bardzo mi się podobała i jestem w szoku, że teraz coś takiego napisały? Musze sięgnąć po nią i sprawdzić co też te autorki wymyśliły tym razem :)
OdpowiedzUsuńAle mnie odstraszyłaś od tej pozycji. Głównie tym wyśmiewaniem się z imion.
OdpowiedzUsuń