Autor: Natasza Socha
Tytuł: MAMINSYNEK
Liczba stron: 352
Wydawnictwo: FILIA
Data wydania: 04.03.2015
Każdy z nas wie nie od dziś, że nie ma jak u mamy. Najlepsze jedzenie, miłe wspomnienia z dzieciństwa. Jednak w przypadku panów teoria ta czasem nabiera innego znaczenia. Często słyszy się też, że to jak mężczyzna traktuje swoją matkę świadczy o tym, że tak samo będzie traktował swoją żonę. Pytanie tylko, czy my kobiety chcemy być dla swoich mężów drugimi mamusiami? A co jeśli facet okaże się po prostu maminsynkiem? Ponoć maminsynek to teraz stan umysłu. A czy można z tym walczyć? Na podstawie książki Nataszy Sochy przekonałam się, że chyba NIE. Facet ukształtowany przez mamusię, przez nią karmiony i wypieszczony nigdy nie pozwoli nam być na pierwszym miejscu. Nasze jedzenie, starania i ogólnie każda wykonywana czynność zawsze będzie GORSZA.
"Gdy Amelia spotkała wreszcie mężczyznę swojego życia zapragnęła jeść go łyżkami. I wtedy okazało się, że łyżkę trzyma już inna kobieta. Jego matka."
Powieść Nataszy Sochy to swoiste studium wniknięcia w psychikę dorosłego mężczyzny utrzymującego niezwykle zacieśnione więzi z matką. Na pozór Leander ma wszystkie cechy o jakich może marzyć współczesna kobieta. Wysoki, przystojny, zadbany, elokwentny, wykształcony, niezależny finansowo. Jest tylko jeden problem. ONA. MATKA. Przyklejona do niego jak rzep do psiego ogona, bądź też cytowana często kula u nogi. Leandrowi jednak wcale to nie przeszkadza. Uwielbia w swojej matce każdy szczegół, każdą cechę jej charakteru, on ją po prostu ubóstwia! Z wzajemnością! Mimo to nasz bohater ma swoje potrzeby i wchodzi w różne związki z kobietami. Kończą się one oczywiście fiaskiem, gdyż wcześniej czy później każda z kobiet zaczyna mieć pretensje do mamusi. A tego Leander nie może tolerować! Pewnego dnia w życiu Leandra pojawia się Amelia. Co z tego wyniknie?
Przyznam szczerze, że wykreowana przez autorkę postać Amelii nie przypadła mi do gustu. Myślałam, że będę jej wiernie kibicować, a jednak moim zdaniem nie była ona do końca fair. Nie jestem matką, ale gdybym była wolałabym mieć synową, która ma własne zdanie i swój honor. A nie lizuskę, która ma w głowie swój chytry plan. Na korzyść Amelii przemawia fakt, że miała godną przeciwniczkę, dlatego też musiała mieć jakiś koncept.
Sam Leander irytował mnie niemiłosiernie. MAMINSYNEK jakich mało i myślę, że nic więcej na ten temat nie muszę pisać. Pozostawmy więc Leandra i przejdźmy do MATKI. Natasza Socha stworzyła genialny, a zarazem przerażający obraz mamusi, która ma oszałamiający wpływ na życie innych. Teoretycznie jest spokojną, opanowaną kobietą, ale autorka nadała jej postaci wręcz mistyczną aurę. Matka dyskretnie, ale skutecznie realizuje swoje założenia i wychodzi jej to świetnie. Nic dziwnego, że niektóre partnerki bohatera przypisały jego matce wręcz magiczną moc! To zabrzmi wrednie, ale czytając kibicowałam matce z całych sił. Jej poczynania bawiły mnie do łez, a zarazem sprawiały, że czułam do niej swoisty szacunek. SERIO. Brawo Pani Nataszo! Opisała to Pani bezkonkurencyjnie.
W prawdziwym życiu nie życzę nikomu wejścia w tak trudny i skomplikowany układ jak MATKA-ŻONA-SYN. Taka relacja to syzyfowa praca i takich facetów unikajmy jak ognia! Jeśli natomiast chcecie poznać tajniki działania matek maminsynków, to ta książka jest dla was obowiązkowa. Mamy tutaj czarno na białym charakterystykę mamusi podaną na tacy w sposób zabawny, ironiczny, a zarazem dość złowrogi. W tej książce to MATKA jest numerem jeden. Ona gra tutaj pierwsze i jedyne skrzypce. Autorce udało się świetnie uchwycić obraz kobiety, z którą niejedna z nas musi walczyć!
Książka podzielona jest na dwie części. W pierwszej poznajemy tę historię z perspektywy Leandra, natomiast w drugiej widzimy wszystko oczami Amelii. Język jakich posługuje się autorka jest przyjemny, lekki i prosty. Powieść utrzymana jest w zabawnym tonie, ma jednak drugie, to mniej groteskowe dno. Polecam serdecznie zainteresowanym, w tym także mężczyznom. Jestem ciekawa, czy lektura "Maminsynka" przypadłaby im do gustu!
Sam Leander irytował mnie niemiłosiernie. MAMINSYNEK jakich mało i myślę, że nic więcej na ten temat nie muszę pisać. Pozostawmy więc Leandra i przejdźmy do MATKI. Natasza Socha stworzyła genialny, a zarazem przerażający obraz mamusi, która ma oszałamiający wpływ na życie innych. Teoretycznie jest spokojną, opanowaną kobietą, ale autorka nadała jej postaci wręcz mistyczną aurę. Matka dyskretnie, ale skutecznie realizuje swoje założenia i wychodzi jej to świetnie. Nic dziwnego, że niektóre partnerki bohatera przypisały jego matce wręcz magiczną moc! To zabrzmi wrednie, ale czytając kibicowałam matce z całych sił. Jej poczynania bawiły mnie do łez, a zarazem sprawiały, że czułam do niej swoisty szacunek. SERIO. Brawo Pani Nataszo! Opisała to Pani bezkonkurencyjnie.
W prawdziwym życiu nie życzę nikomu wejścia w tak trudny i skomplikowany układ jak MATKA-ŻONA-SYN. Taka relacja to syzyfowa praca i takich facetów unikajmy jak ognia! Jeśli natomiast chcecie poznać tajniki działania matek maminsynków, to ta książka jest dla was obowiązkowa. Mamy tutaj czarno na białym charakterystykę mamusi podaną na tacy w sposób zabawny, ironiczny, a zarazem dość złowrogi. W tej książce to MATKA jest numerem jeden. Ona gra tutaj pierwsze i jedyne skrzypce. Autorce udało się świetnie uchwycić obraz kobiety, z którą niejedna z nas musi walczyć!
Książka podzielona jest na dwie części. W pierwszej poznajemy tę historię z perspektywy Leandra, natomiast w drugiej widzimy wszystko oczami Amelii. Język jakich posługuje się autorka jest przyjemny, lekki i prosty. Powieść utrzymana jest w zabawnym tonie, ma jednak drugie, to mniej groteskowe dno. Polecam serdecznie zainteresowanym, w tym także mężczyznom. Jestem ciekawa, czy lektura "Maminsynka" przypadłaby im do gustu!
Moja ocena: 7/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Okładkowe Love" .
Książkę otrzymałam w ramach akcji "WSPÓŁPRACUJEMY". Angeliko serdecznie dziękuję!
Książkę otrzymałam w ramach akcji "WSPÓŁPRACUJEMY". Angeliko serdecznie dziękuję!
Książka mnie ciekawi, choć ta irytująca bohaterka mnie trochę hamuje;) Miałam ostatnio z taką do czynienia i muszę odetchnąć;)
OdpowiedzUsuńA ja mam teraz wielką chęć na Macochę tej autorki:)
UsuńBardzo chciałabym dorwać w swoje ręce Maminsynka, czytałam dwie powieści Nataszy Sochy i bardzo lubię jej absurdalny humor :)
OdpowiedzUsuńTo świetnie, bo ja również mam chęć na inne książki Pani Nataszy:) Może kupię coś na targach:)
UsuńBardzo jestem tej książki ciekawa :)
OdpowiedzUsuńJa też byłam od samego początku i cieszę się, że mogłam ją przeczytać. Polecam:)
UsuńTo musiała być zabawna lektura - czytać o tym co siedzi w głowie Mamusi :) chętnie bym również o tym przeczytała, choć wahałabym się ze względu na Amelię. W takich historiach wszystko musi być idealne, bo inaczej książka po prostu mnie nudzi.
OdpowiedzUsuńMamusia była idealnie wykreowana, mistrzostwo naprawdę:)
UsuńOj nie! Za dużo się takich sytuacji naoglądałam w realnym życiu. Czuję, że nerwy by mi puściły :)
OdpowiedzUsuńTo straszne, że w ogóle w realu tak częste jest to zjawisko! :)
UsuńMam w planach, prędzej czy później na pewno sięgnę :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam:)
UsuńWow! Swoją recenzją powaliłaś mnie na kolana. Przepięknie ujęłaś istotę Maminsynka i zrozumiałaś przekaz autorki w pełni. Jestem pod wrażeniem i coś czuję, że to nie koniec naszej współpracy ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Cieszę się bardzo z Twojej pochwały, bo wiem, że nie jest łatwo Cię zadowolić:)
Usuńo tak :) :*
UsuńTylko utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że warto poznać książkę :)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej warto:)
UsuńHaha jaka słodka odkładka! No proszę, nie spodziewałam się, że taki temat może zostać poruszony i to całkiem nieźle: 7/10 to dobra ocena. Zaciekawiłaś mnie bardzo tym, że najbardziej lubiłaś matkę. No trzeba przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńCudowna i pasuje idealnie:) Sama się zdziwiłam pisząc recenzję, ale to jednak matka zawładnęła moimi myślami:)
UsuńPrzydałby mi się taki misio jak na okładce. Miałabym go kogo się tulić :) Książka raczej nie dla mnie, ale mojej mamie powinna się spodobać.
OdpowiedzUsuńTo prawda, taki misio zawsze się przyda :D
UsuńBardzo ciekawy temat, mój mąż na szczęście nie jest "przyklejony" do swojej mamusi, i dzięki Bogu:) ale znam takie pary, gdzie teściowa mocno się wtrąca a mężczyzna zamiast być za żoną słucha mamy... To duży problem, bo przez to mogą się rozpaść nawet najtrwalsze związki.
OdpowiedzUsuńTo prawda, wtedy codzienność staje się katorgą:(
UsuńBrzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńTemat zawarty w książce zawsze będzie na czasie;)
UsuńCzytałam już o tej książce i mam ją w planach.
OdpowiedzUsuńTak też myślałam:) Pozdrawiam:)
UsuńZaciekawiłaś mnie, a właściwie zaintrygowałaś postacią mamusi :D Widzę, że można tam znaleźć sporo zabawnych sytuacji, a nie ma to jak śmiać się przy książce ^^
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o "TOP5 blogerów" to postanowiłam odpisać na Twój komentarz tutaj :) Temat na najbliższy post to "Skończyłam czytać i nie wiem, co zrobić ze swoim życiem"- czyli książka, która doprowadziła do książkowego kaca. To już ostatni temat z tymi osobami, z którymi seria się rozpoczęła, ale jedna dziewczyna odpadła (nie odpisała na mojego maila i nie wiedzę, aby dodawała coś na bloga), szukam więc zastępczyni :)
To ja się chętnie zgłoszę, byłam w pierwszym TOP 5 i będę w ostatnim, więc fajnie się składa:)
UsuńO, to super :D Seria prawdopodobnie będzie jeszcze trwać, ale z innymi osobami - mam jeszcze kilka tematów, więc czemu by ich nie wykorzystać :) Odpowiedź możesz wysłać mi na maila (tak do 25.04).
UsuńOk:) Postaram się nawet jutro wysłać :)))
UsuńZaciekawiła mnie ta książka, muszę ją przeczytać ;)) W sumie ciekawy temat z tymi mamisynkami ;)) Na szczęście nie poznałam jeszcze takiego :D
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, bo taki facet to prawdziwa zmora naszych czasów!
UsuńZabawne, dlatego, bo sama osobiście znam taki przypadek, ba! mam go nawet w rodzinie :D Chętnie bym przeczytała, żeby sprawdzić podobieństwa między tymi osobami. :D
OdpowiedzUsuńMogłabyś nieźle się ubawić porównując :D
UsuńOj, ja chyba sobie jednak odpuszczę, zupełnie nie moja bajka ;)
OdpowiedzUsuń:):):) I oby nigdy się nią nie stała, serdecznie pozdrawiam:)
UsuńCiekawe, czy i mnie książka rozbawi do łez. :)
OdpowiedzUsuńNa pewno:) To w sumie ten portret mamusi tak mnie ubawił, a zarazem przeraził:o
UsuńMamisynek - coś strasznego, nie chciałabym nigdy spotkać takiego na swojej drodze. A co do postaci Amelii, to ciekawi mnie jaki to miała chytry plan ;)
OdpowiedzUsuńPlan, który w moich oczach od razu skreśla kobietę jako uczciwą. Polecam serdecznie książkę:)
UsuńNie pamiętam, żebym spotkała się z tym motywem w literaturze, więc czemu nie :) ?
OdpowiedzUsuńJa również pierwszy raz się z tym stykam:) Bardzo fajny temat na powieść:)
UsuńMnie także Amelia nie przypadła do gustu. Taka przebiegła lizuska. Ogółem książka tak średnio mi się podobała, gdyż spodziewałam się czegoś znacznie zabawniejszego.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że będę bardzo za Amelią, a tu taka niespodzianka;)
UsuńTematyka rozbrajająca, ale bohaterka niekoniecznie mnie do siebie przekonuje, więc jeszcze to przemyślę ;)
OdpowiedzUsuńJasne, pozdrowienia;)))))))
UsuńTak się zastanawiam nad tą książką, może kiedyś, bo raczej w najbliższym terminie jej nie planuję :)
OdpowiedzUsuń:) :) :)
UsuńJako przyszła synowa koniecznie muszę tę książkę dostać w swoje zachłanne ręce :)
OdpowiedzUsuń:) Polecam serdecznie :)
UsuńKochana zrobisz jakiś książkowy tag ? :D
OdpowiedzUsuńFajne pytanie, bo zastanawiam się od wczoraj nad tym tagiem o HP:)
UsuńKsiążka jest już w drodze do mnie :) niebawem przeczytam i podzielę się moimi odczuciami ;) Miłego dnia :)
OdpowiedzUsuńChętnie wpadnę przeczytać co myślisz:) Pozdrawiam:)
Usuń"Maminsynek" bardzo mi się podobał :). Uwielbiam tą książkę!
OdpowiedzUsuńCieszę się i mam nadzieję przeczytać jeszcze jakąś książkę autorki:)
UsuńSpotkałam się z podobnymi relacjami matki z synem w książce "Miłość raz jeszcze?" Joanny Kruszewskiej
OdpowiedzUsuń"Maminsynka" mogłabym też przeczytać - kiedyś ;)
Polecam, bo Maminsynek jest taki z przymrużeniem oka;) Na wesoło:)
UsuńJeszcze nie miałam okazji spotkać się tym motywem w literaturze dlatego jestem tym bardziej ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam:)
UsuńDobrze jak syn docenia swoją rodzicielkę, ale MAMINSYNKOM mówimy nie, a prosimy o MĘŻCZYZN!
OdpowiedzUsuńNiemniej cieszę się, że książka Ci się podobała :)
Zgadzam się z Tobą:) Książka bardzo dobrze ukazuje postać matki, naprawdę warto się zapoznać:)
UsuńNie mam w planach tej książki ;)
OdpowiedzUsuńZ zapartym tchem przeczytałam Twoją recenzję. Koniecznie muszę przeczytać. Jestem po słabej lekturze dotyczącej teściowych, więc teraz czas na coś lepszego ;)
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja Beatka :) Właśnie czekam na swój egzemplarz od autorki i już zacieram łapki :) Mam nadzieję, że "wyssę" z niej to samo co Ty :)
OdpowiedzUsuńkiedyś lubiłam kaktusy - odporne kwiatki na brak wody :)
Usuńwiesz, u mnie większość roślin księżyc wypala, nie mam kompletnie do tego cierpliwości ;)
UsuńDziękuję, zauważyłam, że jak recenzuję książki naszych autorów to te recenzje bardziej się podobają czytelnikom:) Na pewno się pośmiejesz, ciekawe, czy polubisz Amelię? Księżyc? Hihihi no coś Ty;) Ja lubię roślinki, ale mam bardzo ciepłe mieszkanie, więc pozostają mi kaktusy;o
UsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń