piątek, 24 listopada 2017

"KING" - T.M. Frazier


Autor: T.M. Frazier
Tytuł: KING
Cykl: The King, tom 1
Liczba stron: 336
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 16.11.2017

Bardzo lubię literaturę erotyczną,  ponieważ w codziennej prozie życia jest to bardzo łatwy i przyjemny sposób na spędzenie wolnego czasu i odstresowanie się.  Jedyny minus takich książek to schematyczność i pomimo sympatii do takich lektur,  czasem nawet mnie trafia szlag.  Ile można czytać o bogatych biznesmenach i szarych myszkach? "King" zaciekawił mnie swoim opisem na okładce i stwierdziłam,  że dam mu szansę.  I wiecie co? To był strzał w dziesiątkę! Wczoraj wieczorem skończyłam czytać,  a dziś muszę napisać o tej książce i to poza kolejnością.  Muszę,  bo się uduszę!


Najbardziej zaskoczyło mnie to,  że fabuła książki nie jest sztampowa i jak na erotyk pełna zwrotów akcji.  Brantley King jako główny bohater jest oczywiście wyśmienitym kąskiem,  ale zarazem bardzo mroczną postacią. Niedawno wyszedł z więzienia, hobbystycznie zajmuje się tatuowaniem ludzi. Fakt, że całkiem niedawno czytałam książkę, w której główny bohater też był tatuażystą (jeszcze jej dla Was nie zrecenzowałam), ale "King" to zupełnie inna liga. Pozostali bohaterowie również genialnie wykreowani.  Pokochałam na pozór ciapowatego, wielkiego Beara z gangu motocyklowego i psychopatycznego Preppy'ego,  który rozbawiał mnie do łez swoim poczuciem humoru,  a także strojem i całym swym usposobieniem. Gdy przeczytałam o jego biznesie, a mianowicie Babcinej Zielarni śmiałam się na cały głos.  No i oczywiście Doe,  młoda,  wychudzona i głodna przybłęda,  która nie wie kim jest,  ale nie daje się stłamsić. Lekkie pióro autorki sprawia, że wraz z Doe czytelnik przeżywa jej strach, czuje jej głód i przeżywa tragedię, która ją spotkała. "King" to nie jest historia,  która kończy się dobrze. Owszem,  Preppy zapewnia dawkę humoru,  ale całość utrzymana jest w  mrocznym i bardzo smutnym klimacie. Postacie są bardzo emocjonalne, dzięki czemu ich los nie jest nam obojętny. To co dzieje się pod koniec lektury łamie serce i nie jest to jedna rzecz.  Kilka tragedii nakłada  się na siebie i jestem pełna podziwu dla autorki,  że stworzyła taką szaloną opowieść,  w której ciągle coś się dzieje,  a seks zdecydowanie nie jest na pierwszym miejscu.  Pod koniec lektury wiedziałam już,  że to nawarstwienie tragedii nie może znaleźć rozwiązania w jednym tomie.  Po skończonej lekturze  nadal pozostaję w szoku i tak bardzo chciałabym wiedzieć co dalej,  że to aż boli.  Eksplozja zwrotów akcji lekko mnie przytłoczyła. Jak pisałam wyżej lubię erotyki, ale zdaję sobie sprawę, że zazwyczaj są bardziej lub mniej banalne. W mojej opinii w "Kingu" nic nie jest banalne ani schematyczne. Właśnie na taką książkę ostatnio czekałam. 

Lojalnie uprzedzam, że książka zawiera mnóstwo wulgaryzmów i nie nadaje się dla osób, którym to przeszkadza. Napisana kwiecistym językiem nie byłaby tak prawdziwa. "King" zdecydowanie jest lekturą dla dorosłych. Na skrzydełku okładki pewna opinia o "Kingu" brzmi tak:

"Ta książka niesie za sobą wiele przesłań. Pierwsze wrażenie rzadko kiedy jest prawdziwe. Rodziny nie tworzą tylko więzy krwi. Duchy istnieją. Niektórzy ludzie są po prostu draniami, którym należy się kara. I oczywiście - prawdziwych przyjaciół nie łatwo jest zdobyć. Jeśli masz szczęście takich posiadać traktuj ich dobrze i nigdy nie pozwól im odejść." - Mama Vicky Says

Musiałam Wam zacytować te słowa, bo kimkolwiek jest Vicky, podpisuję się pod jej słowami rękami i nogami. Jest to kwintesencja tej książki, bo nie jest to zwyczajny dark romance. Rok chyli się ku końcowi i jest to chyba najlepsza książka w swojej kategorii jaką czytałam. Myślę, że nic jej nie przebije, chyba, że szybko wyjdzie kolejny tom, który przeczytam natychmiast jak tylko trafi w moje ręce. 

Podsumowując "King" to pozycja, która totalnie mnie zaskoczyła, zbiła z tropu, zaciekawiła, sprawiła, że przeżywałam z bohaterami wszystkie ich działania. Dziewczyny! Jeśli lubicie powyższy typ literatury, ale drażni Was powtarzalność, rutyna i głupota bohaterów w dotychczas czytanych pozycjach, sięgnijcie po "Kinga". Gwarantuję dużo emocji i miło spędzony czas. Polecam bardzo serdecznie. 

Moja ocena: 9/10

poniedziałek, 20 listopada 2017

Zapowiedź - "LIST OD..." - Katarzyna Ryrych

Książka, która pomaga dzieciom

Moi kochani, jak wiecie w tym roku zostałam po raz pierwszy mamą, dlatego też serdecznie chciałabym zaprosić Was do akcji charytatywnej, którą organizuje Empik. 
Premiera książki odbędzie się 2 grudnia 2017, a kupicie ją w Empiku.

Książka została stworzona specjalnie na zamówienie Empiku, z myślą o akcji charytatywnej. Kontynuując ideę tegorocznej świątecznej animacji Empiku „Najważniejsze znajdziesz w środku”, historia nastoletniego Linusa wpisuje się w opowieść o ludziach, którzy w Święta odnajdują to, co ukryte a najbardziej dla nich wartościowe. 10 złotych ze sprzedaży każdego egzemplarza „Listu od…” – czyli cały zysk, Empik przekaże fundacji Zaczytani.org na tworzenie Bibliotek Małego Pacjenta. Są to miejsca na szpitalnych oddziałach dziecięcych z wydzielonymi regałami, z których bez ograniczeń mogą korzystać mali pacjenci.


Kilka dni przed Świętami energiczny dwunastolatek – Linus ulega wypadkowi. Kiedy oczekuje na pomoc wpada mu w ręce tajemnicza koperta. Jego życie ulega diametralnej przemianie. „List od…” (Wydawnictwo Wilga) Katarzyny Ryrych to nie tylko ciepła i wzruszająca opowieść, ale też pierwsza książka, będąca elementem świątecznej kampanii, która w bezpośredni sposób pomaga dzieciom. Cały zysk z jej sprzedaży Empik przekaże fundacji Zaczytani.org na tworzenie Bibliotek Małego Pacjenta.
„List od…” to historia, w której na próżno szukać milusińskich elfów i brodatego Świętego Mikołaja w czerwonym kubraczku. Linus spotyka na swojej drodze Mikołaja na miarę XXI wieku: Majka – ubranego w dżinsy i skórzaną kurtkę. Z ssań, po pracy, przesiada się do małego fiata. Podobno Majk też ma konto na fejsie… Dotychczasowa obojętność chłopca wobec rodziny, zmienia się stopniowo w zrozumienie potrzeby bliskości. Relacja z rodzicami staje się kluczowym elementem historii. Czy świąteczna przygoda doprowadzi Linusa do odnalezienia swojego taty?
Książka Katarzyny Ryrych przeprowadza dziecko przez świat dobra i zła, a robi to w nietuzinkowy sposób: poprzez ciekawą fabułę, błyskotliwe dialogi, ale i nowoczesny slang, wpleciony w rozmowy o poważnych sprawach. Książka została pozytywnie zaopiniowana przez dr Aleksandrę Piotrowską – psycholog dziecięcą, pracującą na Wydziale Pedagogicznym Uniwersytetu Warszawskiego od 1974 roku. – Wartościowe przesłania tej książki mają dużą szansę trafić do młodego czytelnika, bo książka ma nie tylko wartką, interesującą akcję, ale też unika nachalnego i natrętnego dydaktyzmu, a napisana jest lekkim językiem, pełnym ciepłego humoru – mówi Piotrowska.
Katarzyna Ryrych – pisarka, twórczyni książek dla dzieci, m.in. „Króla”, za którego otrzymała wyróżnienie honorowe w konkursie „Książka roku 2015” Polskiej Sekcji IBBY. Książka „Koniec świata nr 13” przyniosła jej w 2017 roku nominację do Ogólnopolskiej Nagrody Literackiej im. Kornela Makuszyńskiego.

czwartek, 16 listopada 2017

"DOBRA CÓRKA" - Karin Slaughter


Autor: Karin Slaughter
Tytuł: DOBRA CÓRKA
Liczba stron: 560
Wydawnictwo: 

Harper Collins
Data wydania: 11.10.2017


Zwyczajne, rodzinne życie Charlotty i Samanthy Quinn zostało przerwane przez potworny atak na ich rodzinny dom. Dwóch napastników zabiło ich matkę. Zrobili to najprawdopodobniej z powodu ich ojca - znanego obrońcy wszelkiej maści szumowin i przestępców. Owszem, czasem zdarzało się mu znaleźć tak zwanego "jednorożca", czyli oskarżonego o ciężkie przestępstwo, który był niewinny, ale działo się to sporadycznie. 

Dwadzieścia osiem lat później Charlie podąża śladami ojca, by zostać prawnikiem - idealną, dobrą córką. Ale kiedy przemoc znów pojawia się w Pikeville - a szokująca tragedia powoduje, że całe miasto przeżywa szok - Charlie pogrąża się w koszmarze. Jest nie tylko pierwszym świadkiem na scenie, ale jest także osobą, która uwalnia swoje straszne wspomnienia, które tak długo starała się tłumić. Szokująca prawda o zbrodni, która zniszczyła jej rodzinę prawie trzydzieści lat temu, nie została pogrzebana na zawsze ..

W trakcie czytania "Dobrej córki" można by orzec,  że Rusty Quinn nie kochał swoich córek, że nawet po śmierci żony praca pozostała dla niego najważniejsza.  Nie jest to jednak prawda. Kochał każdą z córek tak jak w danej chwili tego potrzebowała. Jego córki potrzebowały wielu lat, aby dojść do tego konsensusu. Karin Slaughter stworzyła bardzo ciekawą postać ojca, adwokata, błazna i ekscentryka w jednej i tej samej osobie. Naprawdę go polubiłam, a zarazem nigdy nie spotkałam tak wykreowanego bohatera.

Co do wątków kryminalnego i makabrycznego, które charakteryzują autorkę, tym razem akcja skupia się bardziej na uczuciach i emocjach towarzyszących dawnej zbrodni. Rozdziały, w których Slaughter przenosi nas do przeszłości są szokujące, okrutne, krwawe, ale nie bardziej niż w innych jej powieściach. To co przeżyły dziewczynki jest brutalne i smutne. Rozdziały opisujące teraźniejszość cechują się większym luzem, często są okraszone ironią córek i żarcikami ich ojca. 

Podsumowując, "Dobra córka" nie jest na pewno najlepszą książką  Karin Slaughter. Jest dobra, ciekawa, ale nie tak genialna jak wydane dwa lata temu "Moje śliczne". Początek jest lekko chaotyczny, ale plusem jest szereg fajnie wykreowanych postaci, w skład których wchodzi przede wszyskim Rusty i Gamma, czyli tragicznie zmarła matka bohaterek. Osobiście jestem wielką fanką autorki, dlatego też nie mogłam sobie odmówić lektury i choć książka nie jest wybitna ma w sobie coś, co pozwoliło mi uporać się z nią bardzo szybko. 
Moja ocena: 6/10

poniedziałek, 13 listopada 2017

"GWIAZDY, KTÓRE SPŁONĘŁY" - Melissa Falcon Field


Autor: Melissa Falcon Field
Tytuł: GWIAZDY, KTÓRE SPŁONĘŁY
Liczba stron: 376
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 20.10.2017

Claire Spruce jest czterdziestoletnią kobietą, żoną oraz świeżo upieczoną mamą małego Jonaha. Wiele lat starali się z mężem o dziecko, a kiedy synek pojawił się na świecie nie wszystko było tak kolorowe jak mogłoby się wydawać. Późne macierzyństwo pociągnęło za sobą rezygnację z życia zawodowego, wniosło do życia Claire swoistą rutynę i niedowartościowanie. Mąż Claire pochłonięty pracą lekarza, nie zauważa osamotnienia swojej żony. To wszystko sprawia, że bohaterka pakuje się w kłopoty. Otrzymuje wiadomość na facebooku od swego dawnego chłopaka i prawie natychmiast odpisuje.

Czy niewinny internetowy flirt może zniszczyć przykładną rodzinę?

Bycie matką, to z pewnością jedno z najpiękniejszych doświadczeń na świecie. Jednocześnie może być to doświadczenie skrajnie wyczerpujące, szczególnie w sytuacji gdy świeżo upieczona mama jest zdana tylko i wyłącznie na siebie. Wydaje mi się, że "Gwiazdy, które spłonęły" to bardzo osobista książka Melissy Falcon Field. Autorka nadała swojej bohaterce mnóstwo cech i zainteresowań, które sama posiada. Claire jest kobietą bardzo skomplikowaną, jej problemy emocjonalne sięgają czasów, gdy była jeszcze nastolatką. W swojej powieści autorka często przenosi nas lata wstecz w celu dogłębnego zrozumienia głównej bohaterki. Przekroczenie magicznej czterdziestki w swoisty sposób działa na Claire deprymująco. Jest to czas, gdy większość ludzi przeżywa pewnego rodzaju załamanie i analizuje dotychczas przeżyte chwile. 

Całość jest utrzymana w bardzo spokojnym tonie. Akcja rozwija się powoli i troszkę rozwlekle. Myślę, że część czytelników nie zrozumie tej książki tak jak powinno. Chodzi mi szczególnie o osoby młode, które nie mają jeszcze takich doświadczeń jak Claire. W tym kontekście książka wydaje się nudna, mdła i bardzo łatwo ocenić bohaterkę, bo przecież robi źle i kropka. Tak naprawdę całość jest zdecydowanie bardziej skomplikowana. Osobiście odnalazłam w książce mnóstwo prawdziwych stwierdzeń i zachowań. Mankamentem jest to, że Melissa Falcon Field mogła uczynić fabułę nieco żwawszą, bo jako wiecznie niedospana matka musiałam naprawdę mocno się skupić, aby się nie pogubić.

"Gwiazdy, które spłonęły" to opowieść o wybaczeniu, odkupieniu i porządnym rozliczeniu się z przeszłością, bo tylko tak można ruszyć dalej. Polecam starszym czytelnikom, wszystkim mamom, które w jakiś sposób czują się samotne i zagubione, oraz osobom lubiącym literaturę obyczajową. 

Moja ocena: 6/10

poniedziałek, 6 listopada 2017

"CZASAMI KŁAMIĘ" - Alice Feeney


Autor: Alice Feeney 
Tytuł: CZASAMI KŁAMIĘ
Liczba stron: 400
Data wydania: 27.09.2017 
Wydawnictwo: W.A.B.



Kłamstwo to nieodłączny element naszego życia. Myślę, że nie ma takiej osoby, która nie miałaby do czynienia z tym zjawiskiem. Istnieją różne rodzaje kłamstwa i nie da się przyporządkować ich do jednej kategorii. Niektóre łatwo przejrzeć, inne są zdecydowanie bardziej niebezpieczne. Życie głównej bohaterki zdecydowanie skłania się ku tej drugiej kategorii. Sama Amber również jest niebezpieczna, choć przez większą część lektury było mi szkoda jej postaci. Bardzo trudno żyć w kłamstwie, ale mówi się, że jeszcze trudniej w nim umierać...

Zacznijmy od faktów. Amber Reynolds poznajemy jako pacjentkę. Kobieta leży w śpiączce, jej ciało jest bezwładne, ale umysł jest jasny, a myśli przejrzyste i niczym nie zmącone. Wydaje mi się, że po lekturze "Czasami kłamię" nigdy już nie spojrzycie inaczej na osobę w śpiączce jak przez pryzmat Amber. Często zastanawiamy się czy ludzie w śpiączce nas słyszą, czy czują? Wydaje się to niemożliwe, a jednak... Amber słyszy i czuje wszystko. Jej mózg krzyczy od nadmiaru wrażeń i emocji, nikt jednak nie reaguje. Dotykają ją obce ręce, myją i układają według swojego widzimisię. Goście przychodzą, rozmawiają i nie zdają sobie sprawy, że Amber wszystko słyszy. Kobiecie nie pozostaje nic innego jak zaserwować sobie i czytelnikom dogłębną psychoanalizę swojej osoby, oraz po nitce do kłębka dojść do przyczyn wypadku. To jedyna sprawa, której Amber dokładnie nie pamięta. Głównym podejrzanym jest mąż, ale kobieta instynktownie wyczuwa, że sprawa jest nieco bardziej skomplikowana.

"Mówi się, że nic nie może równać się z miłością matki, ale kiedy jej zabraknie, wtedy nic nie może równać się z nienawiścią córki."
s.282
Jest coś jeszcze, czego okładka nie mówi Wam o Amber. Jej rodzice nie żyją, choć początkowo wydaje się inaczej. Kobieta miała kiedyś najlepszą przyjaciółkę. Były jak dwa ziarnka groszku z jednego strączka. W swojej opowieści często cofa się do dzieciństwa i tam poszukuje odpowiedzi na dręczące ją pytania. Ma siostrę, ale ich stosunki są bardzo napięte, a tajemnica, która je łączy jest druzgocąca i przerażająca.

Czy ktoś w tej powieści w ogóle mówi prawdę? O tym musicie przekonać się sami. W książce występuje wiele postaci, a każda z nich ma coś na sumieniu i pragnie, aby jej tajemnica pozostała nieodkryta, a życie toczyło się tak jak dotychczas. Niestety jest to niemożliwe, gdyż jak wiecie kłamstwo ma krótkie nogi. 

"Czasami kłamię" to debiut Alice Feeney. Udało jej się stworzyć wciągający i nieźle pokręcony thriller psychologiczny. Całość jest klimatyczna, pełna zwrotów akcji. Czasem wydaje się, że wszystko już wiadomo i nagle bum. Autorka serwuje nam zmianę kontekstu opowiadanych historii bądź dodaje nowe elementy. Zakończenie pozostaje otwarte, bardzo niejednoznaczne, szokujące. Pozostawiło mnie w niepewności i dlatego dość długo zwlekałam z recenzją. Potrzebowałam czasu na tak zwane "przetrawienie" powyższej historii. Autorka ma zadatki na karierę pisarską, rozpoczęła swoją przygodę mocną, mroczną powieścią. Zdecydowanie polecam.

Moja ocena: 8/10