Tytuł: "BEZ UCZUĆ"
Liczba stron: 360
PREMIERA: 02.08.2017
Wydawnictwo: Otwarte
BEZ SŁÓW/BEZ WINY/BEZ SZANS
"Bez uczuć" to czwarta powieść Mii Sheridan wydana nakładem wydawnictwa Otwartego. Poprzednie książki autorki były bardzo przyjemne w odbiorze, a w szczególności rewelacyjne "Bez słów", tak więc jeśli powiedziało się "a", "b" i "c" trzeba oczywiście powiedzieć też "d". Zarys fabuły jaki tym razem funduje nam Sheridan jest banalnie prosty. Bogata dziewczyna zakochuje się w biednym chłopaku, a poprzez swój status społeczny jej rodzina nigdy nie zgodzi się na ich związek. Brogan jest synem ogrodnika, mieszka z ojcem i chorą siostrą. Jest niezwykle bystry i przystojny, a więc budzi zainteresowanie Lydii, dziewczyny, która mieszka w rezydencji, w której pracuje chłopak i jego ojciec. Generalnie na początku powieści Brogan i Lidia są jeszcze nastolatkami, tak więc chłopiec nie powinien jeszcze pracować, ale ze względu na ojca alkoholika jest do tego zmuszony. Lidia, choć od początku budzi sympatię, trochę nieświadomie wyrządza Broganowi i jego rodzinie straszną krzywdę. Po latach dochodzi do ich spotkania i okazuje się że oboje wybrali życie bez uczuć.
Autorka uczyniła głównego bohatera geniuszem matematycznym. Dzięki temu Brogan szybko pozbył się etykietki biednego syna ogrodnika. Stał się bogaty, potężny, wpływowy i żądny zemsty. Podejrzewam, że chłopak mógł przejawiać jakiś delikatny syndrom zespołu Aspergera, ponieważ jego miłość do liczb była oszałamiająca. Dodatkowo często dopadały go sytuacje, gdy cierpiał na nadmiar bodźców i dopiero Lydia pomogła mu sobie z tym poradzić. Zarówno Brogan jak i Lydia wzbudzili moją sympatię. Nie było w nich ani krzty "cwaniakowatości", która charakteryzowała bohaterów książki "Bez winy". Bogaci czy biedni, cały czas stawiali na zwykłą, ludzką przyzwoitość. Po prostu los lekko poplątał ich drogę i oboje nie wiedzieli jak to wszystko naprawić. W książce mamy sporo zabawnych sytuacji i humoru. Brogan i jego przyjaciel Fionn często posługiwali się irlandzką gwarą, co niezwykle bawiło osoby postronne.
We wszystkich czterech powieściach Mia Sheridan bazuje na podobnych schematach, więc jeśli kogoś to nudzi może poczuć się lekko zawiedziony. Osobiście jestem zadowolona z lektury. Delektuję się miłością, pięknem i dobrem, które biją z powieści Mii. W dzisiejszych czasach bardzo tego brakuje, a to właśnie na te wartości niezmiennie stawia autorka.
Moja ocena: 7/10Autorka uczyniła głównego bohatera geniuszem matematycznym. Dzięki temu Brogan szybko pozbył się etykietki biednego syna ogrodnika. Stał się bogaty, potężny, wpływowy i żądny zemsty. Podejrzewam, że chłopak mógł przejawiać jakiś delikatny syndrom zespołu Aspergera, ponieważ jego miłość do liczb była oszałamiająca. Dodatkowo często dopadały go sytuacje, gdy cierpiał na nadmiar bodźców i dopiero Lydia pomogła mu sobie z tym poradzić. Zarówno Brogan jak i Lydia wzbudzili moją sympatię. Nie było w nich ani krzty "cwaniakowatości", która charakteryzowała bohaterów książki "Bez winy". Bogaci czy biedni, cały czas stawiali na zwykłą, ludzką przyzwoitość. Po prostu los lekko poplątał ich drogę i oboje nie wiedzieli jak to wszystko naprawić. W książce mamy sporo zabawnych sytuacji i humoru. Brogan i jego przyjaciel Fionn często posługiwali się irlandzką gwarą, co niezwykle bawiło osoby postronne.
We wszystkich czterech powieściach Mia Sheridan bazuje na podobnych schematach, więc jeśli kogoś to nudzi może poczuć się lekko zawiedziony. Osobiście jestem zadowolona z lektury. Delektuję się miłością, pięknem i dobrem, które biją z powieści Mii. W dzisiejszych czasach bardzo tego brakuje, a to właśnie na te wartości niezmiennie stawia autorka.
BEZ SŁÓW/BEZ WINY/BEZ SZANS