piątek, 10 lutego 2017

"PRZEBUDZENIE" - Piotr Rozmus


Autor: Piotr Rozmus
Tytuł: PRZEBUDZENIE
Wydawnictwo: Videograf SA
Liczba stron: 472
Data wydania: 06.12.2016

Po lekturze "Bestii", świetnego, mrożącego krew w żyłach thrillera, czas na jej kontynuację, czyli genialne "Przebudzenie". Już na samym wstępie mojej opinii mogę szczerze napisać, że tytuł ten wciągnął mnie bez reszty.

Trzy lata po tragicznych wydarzeniach opisanych w "Bestii", miasto Szczecinek znów tętni wigorem. Nowy burmistrz stara się jak może, aby miasto odzyskało dawny blask i znów rozbrzmiewało życiem i rozbudowaną bazą turystyczną. Pełnia lata, uroki wodnych atrakcji i dodatkowo ogromne wesołe miasteczko budzą zainteresowanie największych stacji telewizyjnych, które zamierzają nakręcić w Szczecinku wakacyjne odcinki swoich programów. W tym samym czasie para dzieciaków znajduje zwłoki wędkarza. Od tego momentu akcja przez całą książkę pędzi "na łeb na szyję". 

Podobnie jak w "Bestii" od początku uderza w nas ilość różnych wątków, ciekawych, ale pozornie ze sobą niezwiązanych. Tworzą one sieć konstrukcyjną całej powieści. Ogólna topografia miasta pozostaje ta sama, działający na wyobraźnię park, jezioro, wieża Bismarcka i mroczne bunkry. Dodatkową "atrakcją" jest wesołe miasteczko i dziwny facet z dwoma krwiożerczymi psami, które możecie podziwiać na okładce. Główną bohaterką "Przebudzenia" autor uczynił Iwonę, młodą policjantkę, którą poznajemy już w Bestii, aczkolwiek wtedy jej wątek był zdecydowanie drugoplanowy i zajmował dosłownie kilka stron. Teraz, po latach Iwona jest bardziej doświadczoną policjantką, choć ciągle wspomina swoją epizodyczną rolę, którą miała do odegrania podczas obławy na mordercę kobiet. Z czym przyjdzie jej się zmierzyć tym razem? Podpowiem Wam, że tym "czymś" będzie śledztwo i koszmar, który nie jest do końca zrozumiały dla ludzkiego postrzegania świata.

"Przebudzenie" choć straszne i krwawe, zawiera w sobie elementy ponadnaturalne, takie, których człowiek ewidentnie doświadcza, ale raczej nie chce się tym dzielić na forum publicznym, ze strachu przed odrzuceniem, niezrozumieniem i zwyczajnym uznaniem go za wariata. Co się dzieje w przypadku, gdy kilku bohaterów, zarówno głównych i pobocznych dostaje ewidentnego pomieszania zmysłów? Jaka jest przyczyna ich zachowania? Przyznam, że choć przechodzi to ludzkie pojęcie, autor wykonał kawał dobrej roboty i skonstruował tę powieść tak, że człowiek już do końca sam nie wie, gdzie kończy się realizm i zaczyna się coś pozazmysłowego. Jest strasznie, przerażająco realnie i groźnie. Okładka głosi, iż jest to thriller, ale zdecydowanie horror też tutaj pasuje. Szczególnie jeśli lubicie czytać takie opowieści w nocy. Ja tak właśnie czyniłam i momentami czułam się zdecydowanie przerażona. Zakończenie "Przebudzenia" pozwala mi wysnuć wniosek, że być może powstanie kolejna powieść na tej samej bazie, gdyż do końca nie wiemy jak dalej potoczyły się losy bohaterów. Piotr Rozmus wyraźnie zostawił sobie otwartą furtkę, aby raz jeszcze wkroczyć do Szczecinka i pozwolić nam odkryć kolejne tajemnice tego miasta. Szczerze bardzo chciałabym, aby tak było. 

Podsumowując "Przebudzenie" to powieść genialna i wciągająca. Realna, a jednocześnie nieprawdopodobna, taka, która zawsze pozostawi w umyśle czytelnika to ziarenko niepewności i strachu... Najserdeczniej polecam, a autorowi gratuluję pomysłu i czekam na jego kolejne powieści. 
Moja ocena 9/10

niedziela, 5 lutego 2017

MINĄŁ STYCZEŃ :)


Żegnam styczeń... Do wiosny 43 dni. Do porodu 20 dni. Jestem przerażona, ale równocześnie pełna nadziei i energii :) Na tyle oczywiście, na ile może być energiczna osoba moich gabarytów :) Zapraszam na podsumowanie pierwszego miesiąca 2017 roku.

W STYCZNIU PRZECZYTAŁAM 6 KSIĄŻEK:

1. Piotr Rozmus - BESTIA - 8/10 
2. Vi Keeland - GRACZ - 7/10 
3. Tarryn Fisher - MIMO NASZYCH KŁAMSTW, tom 3 - 7/10 
4. Jørn Lier Horst - GDY MROK ZAPADA - 7/10 
5. Mia Sheridan - BEZ SZANS - 8/10 
6. Piotr Rozmus - PRZEBUDZENIE - 9/10 

Wszystkie tytuły były naprawdę wspaniałe, ale moim odkryciem jest PIOTR ROZMUS i jego thrillery. Na recenzję genialnego "Przebudzenia" zapraszam w przyszłym tygodniu. Wielkie uznanie należy się także Mii Sheridan, której udało się stworzyć opowieść równie dobrą jak bestsellerowe "Bez słów" :)

MIGAWKI STYCZNIOWE:


Wiosna wiosną, ale u mnie nadal zima, śnieg, mróz i ziąb. Zauważalne jest jednak, że dni robią się coraz dłuższe i bardziej słoneczne :) 


Na rozgrzanie piję codziennie herbatki z imbirem, serdecznie polecam :) 


Jedzenie och jedzenie... Apetyt mam niesamowity. Co chwilę szukam czegoś do jedzenia, a gdzie się nie obrócę, tam coś zeżrę... Czasem jest zdrowiej, a czasem TROCHĘ mniej... 





Wrzucam Wam link do przepysznego ciasta kokosowego - może nie wygląda, ale smakuje obłędnie, a jeszcze lepiej pachnie, dodatkowo wykonanie go to 5 minut roboty + 40 minut pieczenia - PRZEPIS 


"Zdziwiona" mała czarna - tak zaczynam każdy poranek. 


Domowa wytwórnia faworków :) 



W styczniu starałam się dokończyć kompletowanie garderoby mojej małej damy, tak, aby w lutym móc spokojnie odpoczywać i oczekiwać.





\

Myślę, że tym postem chwilowo zakończę cykl notek podsumowujących, ale wrócę do nich jak tylko czas i chęci mi na o pozwolą. Mam nadzieję, że będziecie czekać... Udanego lutego, pozdrawiam :)

czwartek, 2 lutego 2017

"KSIĘGA SNÓW" - Nina George

Autor: Nina George
Tytuł: "KSIĘGA SNÓW"
Liczba stron: 424
Data wydania: 01.02.2017
Wydawnictwo: Otwarte 

Henri jest byłym reporterem wojennym. Praca ta pozostawiła w jego umyśle trwały ślad, wszak wojna i ludzkie cierpienie zawsze pozostawiają odcisk w ludzkiej psychice. Henri kończy karierę na prośbę kobiety, która urodziła mu syna. Syna, którego bohater nie zna. Wszystko ma się jednak zmienić, ale los płata mężczyźnie figla. Zamiast biec na spotkanie z synem Henri ratuje małą dziewczynkę, a w dalszym toku wydarzeń zostaje potrącony przez samochód, trafia do miejscowego szpitala i zapada w śpiączkę. 

"Wszyscy pacjenci zamiast nazwisk są oznaczeni literami i numerami, jak w obozie koncentracyjnym. „A3 spadek poziomu glukozy”, „B9 reaguje”. Tu nikt nie żyje naprawdę. Mój ojciec to C7. On też żyje na niby."

Samuel to trzynastoletni syn Henriego, który choć nie zna ojca, czuje się z nim w jakiś sposób związany. Zaprosił go do siebie i Henri przyjął to zaproszenie, mimo, iż mama chłopca była sceptyczna. Zamiast na spotkanie z synem trafił do szpitala. Chłopiec wbrew woli matki codziennie odwiedza go w szpitalu. Samuel jest wyjątkowym nastolatkiem. Zmaga się z synestezją, która pozwala mu czuć kolory i widzieć dźwięki.

"Wspominałem, że jestem synidiotą? Odbieram rzeczywistość nietypowo. Dostrzegam barwy dźwięków, głosów i muzyki. Londyńskie metro brzmi szaro, jak torba przy siodle pełna noży. Głos mojej mamy jest fioletowy i miękki jak lekka mgiełka nad zamarzniętym jeziorem. Ludzie, którzy znają swoją wartość, mówią głębokim, ciemnozielonym głosem, spokojnym jak stary, mądry las. Liczby też mają kolory. Ósemka jest zielona, czwórka żółta, a piątka niebieska. Litery to typy osobowości. R jest agresywne, S złośliwe, a K to utajony rasista. Z zawsze służy pomocą, a F to diwa. G jest silne i uczciwe."

Eddie jest redaktorką i posiada własne wydawnictwo. Kiedyś myślała, że jest kimś bliskim dla Henriego, ale niestety bardzo się na nim zawiodła. Tym bardziej dziwi ją fakt, że były kochanek uczynił ją odpowiedzialną za swoje życie. 

"Opiekowanie się człowiekiem w śpiączce to jak zawarcie małżeństwa z kimś, kto pani nigdy nie powie, że panią kocha – wyjaśnia spokojniej doktor Saul. – A mimo to musi mu pani poświęcić wszystkie siły i otoczyć go ciepłem i miłością, jeśli ją pani do niego czuje. Proszę się nie spodziewać szczęśliwego zakończenia. Spędzi pani większą część swojego życia z kimś, kto jest nieobecny."

Wypadek zmienił nieodwracalnie życie trzech osób. Henri utknął między światami, między brakiem końca, a brakiem początku. Samuel utknął w pułapce wieku, już nie jest dzieckiem, ale nie jest też mężczyzną. Eddie utknęła w potrzasku myśli, nie wie dlaczego mężczyzna, który wyznał, że jej nie kocha jednocześnie uznał ją za jedyną osobę mogącą decydować o jego losach. W swojej najnowszej powieści Nina George porusza temat nieskończoności, temat zawieszenia między życiem, a śmiercią, między rzeczywistością, a snem. Co czuje człowiek znajdujący się w śpiączce? Czy nas słyszy, czy coś czuje? Medycyna nie znalazła do tej pory odpowiedzi na to pytanie... A czy autorce się to udało? Musicie przekonać się sami.

Tytuł zdecydowanie refleksyjny, kontemplacyjny i dojrzały. Zachwyca językiem i przesłaniem płynącym z tej historii. "Księga snów" to historia emocjonalna, uniwersalna i ponadczasowa. Zdecydowanie polecam!

Między życiem i śmiercią istnieje świat, którego stąd nie widać.

Moja ocena: 8/10