sobota, 31 stycznia 2015

PODSUMOWANIE STYCZNIA


Witajcie moi kochani, czas na podsumowanie pierwszego miesiąca w 2015 roku. Cieszę się, że jest już nowy rok, jestem wtedy pełna nowej, pozytywnej energii. Udało mi się przeczytać 6 naprawdę bardzo dobrych książek:) 


PRZECZYTANE W STYCZNIU:

1. Magdalena Witkiewicz - Pierwsza na liście - 8/10
2. Jack Ketchum - Jedyne dziecko - brak oceny ze względu na zbyt emocjonalną treść.
3. Eowyn Ivey - Dziecko śniegu - 8/10
4. Dawid Waszak - O tym, który raz już umarł - 6/10
5. Tara Conklin - Służąca - 7/10
6. J. Lynn - Zaczekaj na mnie - 8/10

Łącznie przeczytałam 1935 strony, czyli około 62 strony dziennie. Witam serdecznie nowych obserwatorów i dziękuję wszystkim za odwiedziny. Zauważyłam, że bardzo dużo komentarzy zebrała recenzja "Dziecka śniegu". Ja również staram się odwiedzać Was regularnie. 


STYCZEŃ W ZDJĘCIACH:


Moja przyszła biblioteka :D
Jeśli szukacie fajnej pomadki polecam ASTOR by Heidi Klum. Mój kolor to Hot Spicy.


Nowa sałatka - bardzo prosta i smaczna. Sałata, ser feta, żurawina, sos jogurtowo-czosnkowy i uprażone na suchej patelni migdały. Pyyyycha:)



Czasem chce się zjeść coś konkretniejszego.



Dobrze wygrzać stare gnaty na basenie.




Kolejna dawka pysznego jedzenie w wykonaniu babci mojego męża. No i jak tu schudnąć???

Niebawem nowy stosik i recenzje kolejnych książek. Serdecznie pozdrawiam i zapraszam:)

wtorek, 27 stycznia 2015

Dla osób o stalowych nerwach - "JEDYNE DZIECKO" - Jack Ketchum


Autor: Jack Ketchum

Tytuł: JEDYNE DZIECKO
Liczba stron: 324 
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc 
Data wydania: 14.07.2011 

Kiedyś z nudów wpisałam w wyszukiwarce takie oto zdanie - "Jaka jest najstraszniejsza książka jaką kiedykolwiek czytaliście?". Takim sposobem trafiłam na książkę "Dziewczyna z sąsiedztwa" Jacka Ketchuma. Historia ta, przeczytana przeze mnie w 2013 roku nie daje mi spokoju do dziś i z pełną świadomością, obiema rękami podpisuję się pod stwierdzeniem, że to najstraszniejsza historia jaką czytałam w swoim życiu. Na dodatek inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Mimo emocjonalnego rozbicia po lekturze "Dziewczyny z sąsiedztwa" postanowiłam kolejny raz sięgnąć po dzieło autora. Zapraszam Was na zapoznanie się z moimi odczuciami na temat "Jedynego Dziecka".

"Jedyne dziecko" to historia pewnej rodziny. Męża, żony i dziecka. Sęk w tym, że ON jest psychopatą, a ONA musi zrobić wszystko, aby obronić przed nim siebie i swojego jedynego syna Roberta.

Główny bohater Arthur Danse to człowiek przystojny, elokwentny, zamożny. Jest właścicielem ekskluzywnego baru. Lydia McCloud to kobieta po przejściach. Jej pierwsze małżeństwo rozpadło się i kiedy poznaje Artura jest pełna nadziei na lepsze życie. Nic nie wskazuje na to, że Arthur to człowiek o wielu twarzach.

"Jedyne dziecko" to niepokojąca powieść o przemocy wobec dzieci i o tym jak rozprzestrzenia się ona z pokolenia na pokolenie. Mimo, że książka została napisana w latach 90-tych nadal pozostaje aktualna i niesamowicie szokująca. To przez co muszą przejść Lydia i Robert nie mieści się w głowie! Dodatkowo system sprawiedliwości tylko utrudnia matce zadanie. Zamiast chronić dziecko, sędzia robi wszystko, aby przedstawić matkę jako histeryczkę, a ojca jako ofiarę. Jak elokwentny, dobrze ubrany i zamożny mężczyzna może krzywdzić swoje dziecko? Według sędziego nie może!!! Czytając opisy z rozpraw sądowych miałam ochotę rozszarpać tego głupiego sędziego na strzępy! Niestety nie mogłam zrobić nic, poza coraz szybszym "przewracaniem kartek" (konkretnie przewijaniem stron, gdyż czytałam e-book) i popadaniem w coraz większą frustrację. Czułam gniew i bezsilność i nawet nie chcę myśleć co czuła Lydia. Jak każda matka walczy o swoje dziecko, ale jest z góry skazana na przegraną. W recenzji CYRYSI wyczytałam, że gdyby dano jej broń zabiłaby Arthura i ja również zrobiłabym to samo! Naprawdę! Albo przynajmniej dałabym temu psycholowi taką nauczkę, że by się nie pozbierał. Gdybym tylko mogła...

Jack Ketchum niesamowicie realnie opisuje całą tę historię. Nie boi się tematów tabu, za co bardzo go cenię. Szokujące opisy przemocy i gwałtu są bardzo szczegółowe. Autor pozostawia czytelnika w kompletnej rozsypce, z poczuciem kompletnej bezsilności i przerażenia. Tak jak "Dziewczyna z sąsiedztwa", "Jedyne dziecko" wbija w fotel, zwala z nóg i pozostawia czytelnika w kompletnie emocjonalnej rozsypce, rozbitego, przygnębionego, przerażonego i wściekłego. To książka, o której myśli się jeszcze długi czas po przeczytaniu. Zaręczam Wam, że potrzeba dużo czasu, aby otrząsnąć się z historii Ketchuma.

Inspiracją dla książki była oczywiście prawdziwa historia, a dokładnie fragment programu dokumentalnego, który autor obejrzał w 1994 roku na HBO. Jego uwagę zwróciła historia pewnej pielęgniarki Sherry Nance, która naprawdę przeżyła taką historię jak książkowa Lidia. Oglądając ten program Ketchum był przerażony niesprawiedliwością systemu prawnego, który porzucił matkę i jej 6-letniego synka w potrzebie. Opisuje to słowami: "Wściekłem się wtedy. A lubię pisać, gdy jestem wkurzony". Autor znalazł więc ujście dla swego gniewu i dzięki temu mogliśmy poznać powyższą historię.

"Jedyne dziecko" to książka, która nie kończy się dobrze dla nikogo. Ani dla Arthura, ani dla Lydii, ani dla małego Roberta, który moim zdaniem wpada z deszczu pod rynnę. Nie polecam absolutnie dla osób wrażliwych, emocjonalnych, o słabych nerwach. OSTRZEGAM! TA KSIĄŻKA POZOSTAWI WAS W GŁĘBOKIM SZOKU! Ta historia jest obrzydliwa, a zarazem wciągająca. Ze względu na zbyt emocjonalną treść tym razem wstrzymam się od wydania oceny liczbowej. Nie jestem w stanie tego zrobić. 

Recenzja bierze udział w wyzwaniu: "Historia z trupem".

sobota, 24 stycznia 2015

"DZIECKO ŚNIEGU" - Eowyn Ivey


Autor: Eowyn Ivey
Tytuł: DZIECKO ŚNIEGU
Liczba stron: 448
Wydawnictwo: Pascal 
Data wydania: 25.10.2013

"Dziecko śniegu" to klimatyczna opowieść o parze w średnim wieku, która szukając swojego miejsca na ziemi przeprowadza się na Alaskę. Jack i Mabel pomimo starań nie mają dzieci, mimo iż bardzo by tego chcieli. Alaska też do końca nie spełnia ich oczekiwań. Są przytłoczeni obowiązkami, pracą na gospodarstwie, surowym klimatem. Są również bardzo samotni. Pewnego śnieżnego wieczoru lepią ze śniegu małą dziewczynkę. Kiedy budzą się następnego ranka śnieżnej figurki już nie ma. Dostrzegają jedynie ślady niewielkich stóp oraz postać dziecka kryjącego się miedzy drzewami. Pewnego dnia dziecko to puka do ich drzwi... Od tej pory życie Jacka i Mabel zmienia się bezpowrotnie.

W swojej powieści Eowyn Iwey bardzo umiejętnie łączy rzeczywistość z fantazją. Są to bardzo delikatne, rozmyte granice, a jednak mącące w głowie i nie dające spokoju. Co jest prawdą, a co tylko wyobrażeniem? Eteryczna Faina - dziecko śniegu... Czy ona naprawdę istnieje? Powieść inspirowana jest starą rosyjską baśnią, której zakończenie nie jest szczęśliwe... Rosyjska "śnieguroczka" uznawana jest za wnuczkę Dziada Mroza, aczkolwiek ja nigdy tej baśni nie słyszałam. 

Książka napisana jest naprawdę pięknym językiem. Wielowarstwowa i pomysłowa, a także pięknie wydana. Mówi o tęsknocie, miłości, przyjaźni, a przede wszystkim  o samotności. Mabel (piękne imię!) przedstawiona jest jako osoba o bardzo melancholijnym usposobieniu, ale mająca w sobie wielką dobroć i miłość do świata. Ma ogromną wyobraźnię, jako dziecko wierzyła we wróżki i elfy. Dziewczynka, która ją odwiedza jest dla niej kimś z takiego własnie magicznego świata. Może Mabel jednak się myli? Przecież Jack również widzi Fainę, rozmawia z nią. Poza tym dziewczyna rośnie i zmienia się. Jak więc może nie być żywym człowiekiem? 

Wielką podporą dla Mabel staje się jej jedyna sąsiadka Esther. To niezwykle energiczna kobieta, pełna werwy i zapału. Taka, która wysłucha, pomoże i poczęstuje nalewką domowej roboty. Jest powiewem witalności dla apatycznej Mabel. Ma czterech synów, ale nie komentuje faktu, iż Mabel i Jack nie mają dzieci. Bardzo ją polubiłam.

Autorce udało się genialnie oddać klimat Alaski. Przeważnie nie lubimy opisów przyrody, ale ta książka nie mogłaby się bez nich obejść. Czytając możemy poczuć skrzypiący pod nogami śnieg, lód pękający na rzece, zapach mokrej wełny. Różnorodność opisanych zwierząt również była porażająca. Nazwy niektórych pierwszy raz obiły mi się o uszy. Lisy, wilki, łosie, karribu (coś w rodzaju renifera), pardwy, łabędzie, rosomaki (to taka wielka, krwiożercza i agresywna wydra). Wszystko to sprawia, że książka jest bardzo nastrojowa, sentymentalna i urzekająca. 

Zakończenie otwarte pozwala nam dopowiedzieć sobie swoje własny finał tej magicznej historii. Zachęcam was do przeczytania tej książki, tym bardziej, że zima sprzyja takim właśnie lekturom. "Dziecko śniegu" to powieść, w której rzeczywistość przeplata się z baśnią, a niepewność z wiarą w cuda. Obejrzyjcie też poniższy filmik.



"To ten rodzaj powieści, która natychmiast w ciebie wrasta, i chcesz, by twój najlepszy przyjaciel ją przeczytał, byście mogli o niej porozmawiać"
* cytat z okładki

Eowyn Iwey - mieszka na Alasce wraz z mężem i dwójką dzieci. Jej matka nazwała ją na cześć postaci z książki JRR Tolkiena "Władca Pierścieni". Inspiracją dla powyższej książki stało się własne życie Eowyn. Autorka i jej rodzina żyją zgodnie z prawami natury. Zbierają leśne owoce, polują, a potem suszą mięso z reniferów i łosi, prowadzą ogród warzywny, hodują kurczaki i indyki, zbierają deszczówkę. Ciekawe prawda? "Dziecko śniegu" to jej debiutancka powieść, za którą otrzymała nominację do nagrody Pulitzera, nagrodę 2013 Indies Choice w kategorii powieść debiutancka, 2012 UK National Book Award w kategorii Autor Roku oraz 2013 Pacific Northwest Booksellers Award. 


Moja ocena:
 8/10

Recenzja bierze udział w wyzwaniach: "Kiedyś przeczytam", "Klucznik""Czytam opasłe tomiska"
"Stare, dobre czasy"  i "Okładkowe Love".

wtorek, 20 stycznia 2015

PIERWSZE URODZINKI BLOGA + KONKURS, KTÓRY MA JUŻ ZWYCIĘZCÓW


Witajcie kochani! Chciałabym Was poinformować, że funkcjonuję tu już CAŁY ROK! :) Dokładnie 20.01.2014 roku napisałam pierwszą nieśmiałą notkę i czekałam na to, co dalej się wydarzy. Wydarzyło się sporo i naprawdę nie da się tego wszystkiego opisać. Po prostu blogowanie mnie wciągnęło i bardzo się cieszę, że tu jestem:)

W związku z powyższym chciałabym rozdać Wam trochę książek. Wszystkie są w stanie bardzo dobrym, pochodzą z mojej biblioteczki. Czytane są raz, ewentualnie dwa. Mam nadzieję, że to w Wam nie przeszkadza. 

Trzy osoby już zwyciężyły i są to moi TOP komentatorzy, którym chciałabym serdecznie podziękować za to, że tak bardzo się angażują:* 
Są to dziewczyny z blogów:


To one pierwsze wybiorą PO JEDNEJ książce dostępnej na zdjęciu. Pierwsza wybiera Angelika, następnie Magda, potem Ania i Diana. 
Tytuły możecie wybrać w komentarzu, ale nie zapomnijcie napisać do mnie mejla z adresem pod który mogę Wam wysłać wybraną książkę:
email: Beatka_beti1@wp.pl


Z książek, które pozostaną zorganizuję w lutym oddzielny konkurs urodzinowy dla wszystkich i mam nadzieję, że wytrzymacie ze mną kolejny rok! 


Milordowi się zjadło "ę", ale tak czy inaczej dziękuję Wam za wspólnie spędzony rok i cóż... CHCĘ WIĘCEJ! POZDRAWIAM I ŚCISKAM WSZYSTKICH RAZEM I KAŻDEGO Z OSOBNA:)

sobota, 17 stycznia 2015

NARODZINY ZŁA - Dawid Waszak


Autor: Dawid Waszak
Tytuł: NARODZINY ZŁA
Liczba stron: 80
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Data wydania: 20.06.2013

"Narodziny zła" to debiutancka powieść Dawida Waszaka, młodego autora pochodzącego z Jarocina. 26-letni twórca ma już na koncie dwie książki - wspomniane wyżej "Narodziny zła" oraz "O tym, który raz już umarł". W planie ma kolejną, trzecią powieść pod tytułem "Czerwień obłędu", która ujrzy światło dzienne w tym roku. Od niedawna próbuje swoich sił w blogowaniu. Zainteresowanych zapraszam tutaj - http://dawid-waszak-official.blogspot.com/

Do przeczytania "Narodzin zła" skłoniła mnie oczywiście tematyka. Od zawsze interesowały mnie książki brutalne, ostre, potworne. Wszystkie porównuję do Ketchuma, który jest dla mnie niekwestionowanym mistrzem wszelkiego okrucieństwa i grozy, a którego nikt do tej pory nie pobił. 

Głównym bohaterem i zarazem narratorem powieści jest Steven, chłopak z patologicznej rodziny, który musi radzić sobie z wieloma trudami życia. Po śmierci matki wyprowadza się od ojca alkoholika i zaczyna życie na własny rachunek. "Narodziny zła" to swego rodzaju spowiedź bohatera mająca na celu wyjaśnienie tego, jak Steven stał się tym kim jest. Swoje poczynania bohater opowiada w sposób dość suchy, można powiedzieć beznamiętny. Steven się nie tłumaczy, on po prostu opowiada nam jak jest. Ocenę swojej osoby pozostawia nam - czytelnikom jego wyznań. 

W swojej krótkiej książce Dawid Waszak uczula nas na to, że każdy z nas może nosić w sobie pokłady zła, choć wcale na taką osobę nie wygląda. Powieść sprawia, że zaczynamy baczniej przyglądać się ludziom w swoim otoczeniu, sąsiadom, współpracownikom, znajomym. Autor porusza również temat jednego z najbardziej tajemniczych zaburzeń psychicznych jakim jest rozdwojenie jaźni, często mylone ze schizofrenią. Postać Stevena jako osobowości wielorakiej jest naprawdę ciekawa, a zarazem przerażająca.

Objętość książki to rzecz jasna kwestia dyskusyjna. Czym dla nas moli książkowych jest 80 stron? Jednak każdy medal ma dwie strony i przesadne rozwlekanie czasem również nie ma sensu. Język powieści jest prosty, występują wulgaryzmy, ale nie są używane przesadnie często, raczej wtedy kiedy sytuacja tego wymaga. Wyłapałam niestety kilka literówek.

Podsumowując jestem zadowolona z lektury, bo lubię wiedzieć dlaczego źli bohaterowie są tacy jacy są. Choć są to właściwie antybohaterowie zawsze próbuję ich wytłumaczyć, przemyśleć skąd wzięło się to lub inne zachowanie. Również temat osobowości złożonej jest niebanalny i za to przyznaję duży plus. 

Książkę polecam serdecznie czytelnikom lubiącym mocną treść, krótkie formy i oczywiście osobom PEŁNOLETNIM. Ja osobiście będę śledzić poczynania Pana Dawida, a niedługo zabieram się za jego kolejną książkę.

Moja ocena:
7/10

Recenzja bierze udział w wyzwaniu: "Historia z trupem".

niedziela, 11 stycznia 2015

WYZWANIE: KIEDYŚ PRZECZYTAM 2015

Mój problem z "chomikowaniem" książek ciągle trwa. Ja po prostu muszę się nimi nacieszyć! Ciągle szukam promocji, okazji typu 3 w cenie 2, wymieniam się, kupuję, kupuję i kupuję... Tonę w książkach. Kupuję drugi tom powieści, choć pierwszy stoi nieprzeczytany na półce... Ta mania zbieractwa sprawi niedługo, że nie będzie można się ruszyć w naszej kawalerce, gdzie i tak jest bardzo mało miejsca. Już planuję kupić nowy regał, tylko gdzie ja go wstawię? Dlatego też kontynuuję wyzwanie, które stworzyło Lustereczko.

Licząc tak "na oko" mam na półkach około 50 nieprzeczytanych książek. Z powodu wielu zajęć wybrałam stosik S, który przewiduje, że przeczytam 20 zaległych tytułów ze swoich półek. Nowy rok to nowe możliwości. Wybrałam książki, które NA PEWNO chcę przeczytać i tym razem na pewno mi się uda:) 

 http://lustro-rzeczywistosci.blogspot.com/2015/01/wyzwanie-zaczac-czas-edycja-2015.html

OTO ICH LISTA:

1. Spróbujmy jeszcze raz - Abbi Glines

2. Cięcie - Veit Etzold

3. Czarne skrzydła - Sue Monk Kidd

4. Przędza - Gennifer Albin

5. Grobowiec z ciszy - Tove Alsterdal

6. "Pod płonącym niebem" - Elizabeth Haran 

7. Walczyłam o Patricka - Lisa Niemi Swayze

8. Próba uczuć - Tina Reber

9. Dziecko śniegu - Ivey Eowyn 

10. Jej wszystkie życia - Kate Atkinson

11. Mroczna bohaterka. Kolacja z wampirem - Abigail Gibbs

12.  Mroczna bohaterka. Jesienna róża - Abigail Gibbs

13. Miasto niebiańskiego ognia - Cassandra Clare

14. Miasto zagubionych dusz - Cassandra Clare 

15. Igrzyska śmierci - Suzanne Collins 

16. W pierścieniu ogniu - Suzanne Collins

17. Nigdy nie gasną - Alexandra Bracken 

18. Mroczne umysły - Alexandra Bracken 

19. Ukryty - Cathy Glass

20. Zapomniane dziecko - Cathy Glass


PRZECZYTANE: 2

DO PRZECZYTANIA: 18

poniedziałek, 5 stycznia 2015

PRZEDPREMIEROWO - "PIERWSZA NA LIŚCIE" - MAGDALENA WITKIEWICZ

Autor: Magdalena Witkiewicz
Tytuł: PIERWSZA NA LIŚCIE
Liczba stron: 352
Wydawnictwo: FILIA
Data wydania: 14.01.2015

Niezmiernie cieszę się, że moją pierwszą na liście książką przeczytaną w 2015 roku jest własnie "PIERWSZA NA LIŚCIE" Magdaleny Witkiewicz. Powieść pisarki ukaże się dokładnie 14 stycznia 2015 roku. Jest to już jedenasta książka w jej dorobku. Choć Pani Magdalena jest autorką tak wielu powieści, ja spotykam się z nią po raz pierwszy. Wiem na pewno, że nie ostatni.

Pomysł na powstanie tej powieści, jak to często bywa,  przyniosło samo życie. Autorka leżąc w szpitalu rozmyślała, co zrobiłaby, gdyby okazało się, że zostało jej niewiele życia. Diagnoza na szczęście okazała się pomyślna dla Pani Magdaleny, ale myśli pozostały. Tak własnie powstała "Pierwsza na liście".

Powieść przybliża nam postać Iny Rybińskiej, samotnej dziennikarki w średnim wieku. Nie jest ona jednak starszą panią w wygodnych kapciach. Jest niezależna, silna, skupiona na sobie. Stuprocentowa egoistka. Pewnego dnia do jej drzwi puka młodziutka dziewczyna Karolina Szafranek i próbuje wytłumaczyć jej, że jest pierwsza na liście. O co tu chodzi? Początkowo Inę zupełnie to nie obchodzi, ale dziennikarski nos wyczuwa ciekawą historię. Nie myli się... Nie wie tylko, że za chwilę będzie musiała zmierzyć się z ogromną traumą z przeszłości.

Na kolejnych kartach powieści poznajemy Patrycję, która choruje na ostrą białaczkę szpikową. Pati ukazana jest jako wspaniała kobieta, kochająca matka. Dobra i serdeczna osoba. Ma jednak swoje mroczne sekrety, które z powodu choroby muszą zostać ujawnione. 

Poznajemy też Grażynkę, kobietę po przejściach, która nie chce i nie umie pogodzić się z przedwczesną śmiercią męża. Przypadkiem służbowo trafia do hospicjum, gdzie poznaje Panią Różę, kobietę, która oswoiła śmierć. Czy jest to możliwe? Czy śmierć da się oswoić? Jeśli chcecie się tego dowiedzieć, koniecznie zapiszcie sobie ten tytuł. 

Historie powyższych kobiet splatają się ze sobą i tworzą zintegrowaną całość. Pani Magdalena wykreowała fajne babki, których nie sposób nie polubić. Nawet Inę, która zaimponowała mi swoją postawą i tym jak szybko potrafiła przewartościować swoje dotychczasowe życie. W dzisiejszych czasach jest to raczej trudne zadanie, biorąc pod uwagę jak wrogo nastawiony jest człowiek do drugiego człowieka. Coraz mniej wśród nas bezinteresownej dobroci, zwykłej ludzkiej serdeczności. Chorobą naszych czasów coraz częściej staje się materializm, a nie wartości duchowe i społeczne. Młodą Karolinę polubiłam za to, że potrafiła postawić siebie na drugim miejscu i z całych sił walczyć o dobro ukochanej osoby. Grażynka ujęła moje serce tym, iż pokazała nam czytelnikom, że rzeczy cenne można kupić, natomiast bezcenne tylko i wyłącznie otrzymać. Róża natomiast uzmysłowiła nam to, że człowiek jest istotą niezwykle kruchą i mamy naprawdę niewiele czasu na to, aby spędzić go z ukochanymi osobami.

"Pierwsza na liście" to opowieść pisana przyjemnym, lekkim językiem. Zabawna, wzruszająca, smutna i refleksyjna w jednym. Wyzwalająca w człowieku całą gamę uczuć. Na mojej półce czeka jeszcze "Szkoła żon", którą na pewno w tym roku przeczytam. 

Książka Pani Magdaleny Witkiewicz zaimponowała mi realizmem, bo taka historia może przytrafić się każdemu z nas. Powieść porusza trudny problem dawstwa szpiku. W Polsce wiele osób wycofuje się z mogącego uratować życie zabiegu z powodu strachu. Ja sama nie potrafię się zdecydować na zapisanie się w bazie dawców, boję się, ale po lekturze "Pierwszej na liście" przyjrzę się temu tematowi bliżej. Mogę oddać narządy bliskiej osobie, bądź oddać je po śmierci do transplantacji, ale czy odważyłabym się pomóc bezinteresownie obcej osobie? A czy Wy bylibyście na to gotowi? Z tą refleksją Was pozostawiam. 



Moja ocena: 8/10 
Serdecznie zachęcam do lektury! Pozdrawiam:) 
P.S. Pani Magdo dziękuję za wspaniały autograf!

niedziela, 4 stycznia 2015

STOSIK STYCZNIOWY :)


OD DOŁU: 

1) "Czarne skrzydła" - Sue Monk Kidd - urodzinowy prezent od mojej przyjaciółki Moniki:*

2) "Gra w kłamstwa" - Sara Shepard - prezent świąteczny od Lustereczka:*

3) "Pierwsza na liście" - Magdalena Witkiewicz - egzemplarz recenzencki od Filii. Jestem w trakcie lektury:)

4) "Piąta kobieta" - Henning Mankell - zakup własny w nieocenionej Biedronce za 9,90zł.

5) "Bezcenny" - Zygmunt Miłoszewski - j.w, kiedyś w Empiku usilnie polecali, ale szkoda mi było pieniążków, jednakże za 9,90zł :) Kto by nie kupił?

6) "Spróbujmy jeszcze raz" - Abbi Glines - j.w, cieszę się bardzo z tej książki, bo niedawno przeczytałam tom 1 pod tytułem "O krok za daleko" i choć książka jest przewidywalna - wciągnęłam się w historię Blair. Mam też serdeczną prośbę - gdyby ktoś z Was widział tanio tom 3 "Zacznijmy od nowa" dajcie mi znać!

czwartek, 1 stycznia 2015

STATYSTYKA GRUDNIOWA + KRÓTKIE PODSUMOWANIE ROKU 2014 :)

Witajcie! W pierwszej kolejności chciałabym życzyć Wam wszystkiego dobrego w Nowym Roku! Samych sukcesów, radości, miłości, pogody ducha. Mam nadzieję, że rok 2015 będzie dla nas wszystkich rokiem wspaniałych lektur! Osobiście jestem pozytywnie nastawiona, cieszę się, że Święta już za nami. Był to dość męczący czas, bo oprócz świętowania obchodzimy z mężem jeszcze kilka ważnych imprez:) 

Przeczytane w grudniu:

1. Stephen King - "Doktor Sen"
2. Simon Beckett - "Wołanie grobu"
3. Dawid Waszak - "Narodziny zła"
4. Abbi Glines - "O krok za daleko"
5. Mariusz Zielke - "Twardzielka"

Łącznie przeczytałam 1787 stron, czyli pomimo wielu zajęć udało mi się czytać 57 stron dziennie.

Grudzień w zdjęciach:



Prezenty dla bliskich :)


Lampka wina w drugą rocznicę ślubu :)


Świąteczne dekoracje :)


Imieniny męża :)  


Urodzinowy tort od Szwagra i Szwagierki :) Dziękuję! 28 grudnia skończyłam 27 lat:)


Świąteczne uzupełnienie domowego barku :)


Znów przyszła zima :)


 Sylwestrowe jedzonko :) 


ŻEGNAM ROK 2014:

1) 20 stycznia 2014 roku powstał ten blog. Niedługo rocznica:)
2) Poznałam mnóstwo wspaniałych ludzi, którzy podzielają moje zainteresowania i dzięki którym chce mi się dalej brnąć w pracę nad tą stroną. Nie będę wszystkich wymieniać, bo musiałabym wypisać naprawdę dużo osób!
3) Znalazłam nową pracę, którą lubię.
4) Nawiązałam bliższą relację z Lustereczkiem i teraz nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie pogadały sobie co kilka dni o naszej prywacie! Mam nadzieję, że ten rok zaowocuje naszym spotkaniem:) 
5) Dziękuję też Śniącemu, który choć nie identyfikuje się z książkami, które czytam, zawsze znajduje czas, aby mnie odwiedzić i zostawić jakieś dobre słowo:)
6) Ogółem w 2014 roku przeczytałam 65 książek, z lektury wszystkich jestem naprawdę zadowolona:) Były lepsze i gorsze, ale nie żałuję czasu na nie poświęconego.

Krótko, bo nie chcę Was zanudzać! Jeszcze raz serdecznie dziękuję za odwiedziny i życzę Wam samych radości i spełnienia marzeń:)