Autor: Tina Reber
Tytuł: MIŁOŚĆ BEZ SCENARIUSZA
Liczba stron: 672
Wydawnictwo: Akurat
Data wydania: 11.06.2014r
"Miłość bez scenariusza" to historia opowiedziana z perspektywy mojej rówieśniczki, 27-letniej Taryn Mitchell, mieszkanki małego miasteczka Seaport. Taryn jest zwyczajną dziewczyną, ale należy wspomnieć, iż mimo młodego wieku jest właścicielką pubu, który świetnie prosperuje. Ma też własne mieszkanie oraz udziały w firmie cateringowej oraz w lokalnej winnicy. Jest piękna i utalentowana, ale samotna. Poprzednie związki bardzo ją zraniły i dziewczyna nie ma ochoty na kolejny romans.
Kolejnym bohaterem jest Rayan Christensen, 26-letni aktor, za którym szaleją tłumy wielbicielek. Rayan uwielbia swoją pracę, jednak medialny szum oraz nagonka fanek zaczyna go powoli przerażać i niesamowicie przytłaczać. Chłopak mimo popularności marzy o normalnym życiu, bez blasku fleszy.
Pewnego dnia Rayan ucieka przed natarczywymi fankami i wpada prosto do baru Taryn. Dzięki programom plotkarskim, które tak uważnie śledzi jej przyjaciółka Marie, dziewczyna wie kto zawitał do jej pubu, ale nie daje tego po sobie poznać. Pomaga chłopakowi ukryć się przed fankami i tak pokrótce rozpoczyna się ich znajomość.
Rayan jest niesamowicie zaskoczony, że Taryn nie oglądała żadnego z jego filmów. To dla niego zupełna nowość. Podoba mu się ta "normalność" dziewczyny. Postanawia zawalczyć o serce Taryn. Czy mu się uda?
Taryn również powoli zakochuje się w przystojnym aktorze, jednak ma poważne wątpliwości czy ten związek ma jakąkolwiek szansę. Postanawia zaryzykować...
Rayan jest niesamowicie zaskoczony, że Taryn nie oglądała żadnego z jego filmów. To dla niego zupełna nowość. Podoba mu się ta "normalność" dziewczyny. Postanawia zawalczyć o serce Taryn. Czy mu się uda?
Taryn również powoli zakochuje się w przystojnym aktorze, jednak ma poważne wątpliwości czy ten związek ma jakąkolwiek szansę. Postanawia zaryzykować...
"Miłość bez scenariusza" to chyba pierwsza powieść, w której bohaterzy są w moim wieku. Zwykle trafiają mi się albo dużo młodsi, bądź też starsi i z przejściami. Przyznam, że wiek bohaterów pozwolił mi o wiele bardziej wczuć się w tę historię.
Zarówno Rayan jak i Taryn są osobami, których nie da się nie lubić. Szczerzy, ufni, otwarci, przyjacielscy, inteligentni, bez krzty złości, zawiści i tym podobnych uczuć. Oboje szukają przede wszystkim spokoju i miłości na całe życie. Czasem miałam wrażenie, że są wyidealizowani do granic możliwości, ale w tym pozytywnym znaczeniu. Któż z nas nie chciałby być pięknym, bogatym i na dokładkę niesamowicie dobrym, sympatycznym i wyrozumiałym? Niestety nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem z okładki, że jest to historia o Kopciuszku, bo Taryn ewidentnie Kopciuszkiem nie jest. Ile znacie 27-latek posiadających własny dom i firmę? No właśnie... Rayan jako gwiazda filmowa przyćmiewa nieco blask Taryn i owszem niecodziennie się zdarza, żeby anonimowa osoba z małego miasteczka zostawała dziewczyną hollywoodzkiego aktora, ale z tym Kopciuszkiem to już przesada. W Rayanie podobało mi się to, że pomimo niesamowitej sławy woda sodowa nie uderzyła mu do głowy.
Początkowo drażniło mnie nieco zachowanie bohaterów. Było tak słodkie, cukierkowe, kokieteryjne, że aż niemożliwe. Jednak jak to zwykle bywa w związku dwojga ludzi, przychodzą też te gorsze chwile i nie ominęło to naszej idealnej pary. Za sprawą pobocznych postaci, czyli tak zwanych czarnych charakterów życie Rayana i Taryn nawiedziły czarne chmury.
Nie sposób nie wspomnieć o przyjaciołach Taryn. Fajnie wykreowani, pomocni, wspierający i bezinteresowni. Życzyłabym sobie, aby każdy z nas miał chociaż jednego tak oddanego przyjaciela.
Choć książka jest niesamowicie gruba (prawie 700 stron) jest to dopiero pierwszy tom o miłości w blasku fleszy. Powieść jest napisana ładnym, prostym, zrozumiałym językiem. Czyta się ją szybko, ale z powodu ilości stron nie ma mowy o noszeniu jej w torebce i czytaniu w autobusie bądź na plaży. Okładka mi się podoba, choć moim zdaniem tą wielką różę można było zastąpić czymś innym.
Książkę polecam kobietom w każdym wieku, marzycielkom, które lubią miłosne historie i chcą przyjemnie spędzić ten letni, wakacyjny czas. Jestem ciekawa jak dalej potoczą się losy tej pary.
Książka pozwoliła mi zastanowić się nad sensem miłości i związku dwojga ludzi. Uświadomiła mi jak bardzo trzeba o taki związek dbać, ponieważ nawet drobna ingerencja kogoś z zewnątrz może wszystko przekreślić. Powieść uświadamia nam, że gdy komuś zaufamy dajemy mu władzę nad naszym życiem, a to zaufanie może zostać wykorzystane przeciwko nam.
I na koniec świetna piosenka zespołu Happysad, która moim zdaniem najlepiej opisuje istotę miłości!
"Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty.
To też nie diabeł rogaty.
Ani miłość kiedy jedno płacze
a drugie po nim skacze.
Miłość to żaden film w żadnym kinie
ani róże ani całusy małe, duże.
Ale miłość - kiedy jedno spada w dół,
drugie ciągnie je ku górze."
Moja ocena: 6,5/10
Ta recenzja bierze udział w wyzwaniach: "Klucznik", " oraz "Czytam opasłe tomiska"
P.s. Posłuchajcie piosenki z trailera. Genialna! Pasuje idealnie:)