czwartek, 24 kwietnia 2014

Przedpremierowo - "BEZMYŚLNA" S.C Stephens - coś lekkiego na wiosnę

"Bezmyślna" to pierwsza część wchodzącej na polski rynek trylogii autorstwa S.C Stephens. W skład serii wchodzą następujące tytuły:

1) Bezmyślna
2) Swobodna
3) Niepokorna

Jak już zdążyłam się zorientować po czytanych opiniach będzie to pozycja wzbudzająca wielkie emocje, tak jak trylogia Pani E.L James. Jedni będą ją kochać, a inni nienawidzić. Zacznijmy od początku. Kilka słów o treści.



Autor: S.C Stephens
Tytuł: BEZMYŚLNA (tom 1)
Liczba stron: 670
Wydawnictwo: Akurat
Premiera: 30.04.2014


Kiera Allen i Denny Harris - oto główni bohaterowie powieści. Są parą idealną w każdym calu. Młodzi, zakochani i bardzo szczęśliwi, bo właśnie zaczynają wspólne życie tylko we dwoje z dala od swoich rodzin. Wszystko za sprawą nowej pracy Denny'ego. Dostał się na wymarzony staż w Seattle i ma pracować dla firmy, która jest jedną z najlepszych agencji reklamowych na świecie. Kiera, która nie widzi świata poza swoim chłopakiem, przenosi się z Uniwersytetu Ohio na Uniwersytet Waszyngtoński i razem wyjeżdżają na drugi koniec Stanów. Mają zamieszkać u kolegi Denny'ego z dawnych lat - lokalnej gwiazdy rocka. Jak się okazuje granatowooki Kellan Kyle nie jest zwykłym, przeciętnym chłopakiem. Jest ucieleśnieniem seksu i najpiękniejszym mężczyzną jakiego Kiera w życiu widziała. Rzecz jasna poza Dennym. Dziewczyna dostaje pracę w barze, w którym co noc występuje jej nowy współlokator wraz ze swoją kapelą. Wszytko układa się idealnie do czasu, kiedy Denny w ramach nowej pracy musi wyjechać na miesiąc, może dłużej. Młodziutka Kiera jest przerażona ponieważ nigdy nie rozstawała się ze swoim chłopakiem na dłużej niż kilka godzin! Denny wyjeżdża, na początku dzwoni codziennie, potem coraz rzadziej, a z pomocą osamotnionej dziewczynie przychodzi nikt inny jak Kellan. Od tej pory życie naszych bohaterów gwałtownie się zmienia. Denny wraca, ale nic już nie jest takie samo.

Przyznam, że początkowo byłam nastawiona na nudne romansidło, a kiedy zobaczyłam ilość stron (670) w duchu modliłam się, aby akcja była ciekawa i nie dłużyła się jak przysłowiowe "flaki z olejem". I na szczęście się nie zawiodłam. Wydarzenia w książce toczą się bardzo szybko. Jak się domyślacie jest to oczywiście opowieść o miłosnym trójkącie, ale bardzo pikantna i emocjonująca. Mamy tutaj trochę erotyzmu, ale nie za dużo, mnóstwo kłamstw i rozterek.

Tytułowa "Bezmyślna" jak sugeruje tytuł taka właśnie jest. Niestety. Wiem, że mnóstwo osób będzie to okropnie drażniło, ale taki jest przecież zamysł tej powieści. Myślę, że Kiera swoim zachowaniem potrafiłaby doprowadzić do szewskiej pasji nawet osoby spokojne i zdystansowane. Jej życie kręci się tylko i wyłącznie wokół seksu, pożądania, szkoły i pracy. Dziewczyna nie ma kompletnie żadnych zainteresowań, co mi osobiście się nie podobało. Jej naiwność i bezmyślność rani dwóch całkiem fajnych facetów. Na dodatek jest typową sierotą, której brak wiary we własną atrakcyjność, i która płonie rumieńcem za każdym razem gdy ktoś powie brzydkie słowo. Potrzebuje ciągłej uwagi i opieki. Sama absolutnie nie potrafi zorganizować sobie czasu. Podczas czytania ma się chęć ją po prostu zabić, albo przynajmniej chwycić i mocno potrząsnąć. Dziewczyna gubi się w swoich kłamstwach i uczuciach. Każdy z Panów ma jej coś do zaoferowania, a ona nie potrafi zdecydować. Zmienia zdanie co trzy strony i trudno za tym nadążyć. Chaos, który panuje w jej życiu - mnie najprawdopodobniej doprowadziłby do choroby wrzodowej. Jej bezmyślność w końcu końców prowadzi do tragedii.

Jeśli chodzi o postacie męskie to są może zbyt wyidealizowane. Na szczęście mamy mnóstwo fajnych i ciekawych postaci drugoplanowych. Taką postacią jest niewątpliwie siostra Kiery - Anna, lub kolega z kapeli Kellana - Griffin. Są to tak zwane postacie "z jajem".


Pierwszy raz rodzima okładka podoba mi się bardziej niż oryginał. Zielona, wiosenna, piękne białe kartki. Tak białe, że aż bolą oczy. Duża ilość stron również jest na plus, bo ja uwielbiam takie grube "tomiska".

Jak na debiut autorski powieść oceniam pozytywnie. Jestem niezwykle emocjonalną osobą i bardzo osobiście przeżywałam książkowe wydarzenia. Jestem ciekawa kolejnego tomu. Nie mam zielonego pojęcia co może się tam wydarzyć, ponieważ wydarzenia z pierwszej części nie sugerują powstania kolejnej. Myślę, że w czasach w jakich obecnie żyjemy taka historia mogłaby się wydarzyć naprawdę. 

Moja ocena 6/10 

Na koniec ciekawostka. W jednym z wywiadów z  Panią Stephens wyczytałam, że jest ona fanką m.in. zespołu Linkin Park. Zespół ten stał się poniekąd inspiracją do napisania "Bezmyślnej". Słuchając utworu "Leave Out All The Rest" autorka wyobrażała sobie postać Kellana jako frontmana rockowej kapeli. Za to ogromny plus, bo piosenka świetna i kocham Linkin Park. Posłuchajcie sami. Ta piosenka naprawdę pasuje do tej książki. Zapraszam :) 



Recenzja bierze udział w wyzwaniach: "Klucznik" oraz "Czytam opasłe tomiska".

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

"Życie na wieczność" Yvonne Woon tom 2

Jak wiecie pierwszy tom z serii "Piękni i Martwi" bardzo przypadł mi do gustu. Ucieszyłam się, gdy zaraz po skończeniu pierwszej części udało mi się w przystępnej cenie kupić następną. Wiedziałam, że się nie zawiodę i tak też się stało. Wielu z was twierdzi, że ciężko jest pisać o "drugich tomach" tak, aby nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. MACIE RACJĘ! Postaram się tego nie robić, ale lojalnie uprzedzam, że trochę muszę. W razie czego czytajcie tylko to co jest pod zdjęciem.

Autor: Yvonne Woon
Tytuł: Życie na wieczność (tom 2)
Liczba stron: 304
Wydawnictwo: Amber
seria: Piękni i Martwi

Po tragicznych wydarzeniach z pierwszego tomu Renee Winters dowiaduje się, że nigdy już nie wróci do Akademii Gotfrieda. Szkoła zostaje zamknięta. Mogą do niej uczęszczać tylko i wyłącznie nieumarli. Renee co prawda umarła, ale nadal jest żywa (taki paradoks - więcej nie mogę zdradzić). Dziewczyna jest wściekła, po pierwsze przyzwyczaiła się już do trudnych warunków panujących w szkole, a po drugie boi się, że już nigdy nie zobaczy swoich przyjaciół i ukochanego Dantego. Dowiaduje się też, że jest Strażniczką, tak samo jak jej zmarli rodzice. Wszystkich Strażników łączy jeden talent - zdolność wyczuwania śmierci i wrodzona umiejętność odnajdywania zmarłych i chowania ich. Renee jest przerażona. Czy to oznacza koniec jej związku z nieumarłym Dantem, z którym dodatkowo mają wspólną duszę? Dziewczyna za wszelką cenę musi znaleźć wyjście z tej sytuacji, szukać rozwiązania, które uratuje Dantego. Czy jej się uda?

Na "dobitkę" dziadek Renee oznajmia jej, że od teraz będzie się uczyć w oddalonym o setki kilometrów od Akademii Gotfrieda liceum St. Clement w Montrealu przeznaczonym tylko i wyłącznie dla Strażników. Teraz jej szanse na spotkanie z Dantem gwałtownie maleją. Jednak dziewczyna nie ma wyboru... Liceum St. Clement jest zupełnie inne niż rygorystyczna Akademia Gotfrieda. Żadnych zakazów i ograniczeń - każdy robi co chce i kiedy chce, ale wyłącznie na własne ryzyko. Nowi koledzy i koleżanki są wrogo nastawieni do Renee. Uważają, że dziewczyna przechytrzyła śmierć i nie chce podzielić się z innymi swoim sekretem. Renee czuje się fatalnie, rozłąka z Dantem, strata przyjaciółki, brak rodziny, to wszystko sprawia, że nastolatka ma już dość. Przez plotki kolegów zastanawia się czy nieśmiertelność naprawdę jest możliwa? A jeśli jest czy nie byłaby szansą dla niej i dla Dantego? A może to sama Renee jest nieśmiertelna, bo przecież już raz umarła?


Książkę czytało mi się wspaniale. Nieśmiertelność jest dla mnie tematem całkiem nowym i niezmiernie wciągającym. Świat, który stworzyła autorka pochłonął mnie bez reszty. Szkoda, że powieść jest tak cienka - zaledwie 300 stron. Pełna tajemniczości, czasami nawet grozy, bo nieumarli potrafią być naprawdę przerażający i gwarantuję Wam, że nie chcielibyście spotkać ich na swojej drodze. Pojawiają się nowi, dość ciekawi bohaterowie. Fabuła absolutnie nie skupia się na miłości Renee do Dantego. Głównym wątkiem jest tajemnica i jej rozwiązanie.

Jedyny minus to okładka. W pierwszym tomie mamy na niej brunetkę, w drugim blondynkę. Nie mam pojęcia o co w tym chodzi i kto zajmował się projektem polskich okładek. Są okropne i nie współgrają ze sobą.

Książka kończy się w momencie, w którym mnóstwo się dzieje i nic nie zostaje wyjaśnione. Ogromne emocje! Kolejnego tomu jednak nie będzie. Na fanpage'u  wydawnictwa Amber na fb zadałam pytanie dotyczące tego czy 3 tom w końcu będzie czy też nie. Uzyskałam krótką, ale jasną odpowiedź "NIE". Rozumiem, że książka nie sprzedała się w dużym nakładzie i stąd ta niechęć do wydania po polsku 3 tomu. Jednak jest to ewidentna nieumiejętność promocji, ponieważ seria ta jest o wiele lepsza niż inne podobne do niej, a promowane bardziej. Takie jest moje zdanie. Jestem naprawdę wściekła, że nie dowiem się jakie są dalsze losy bohaterów mojej ulubionej serii !!!

Moja ocena 8/10

Recenzja bierze udział w wyzwaniach: "Czytam fantastykę""Historia z trupem""Klucznik", oraz  "Czytam opasłe tomiska"

środa, 16 kwietnia 2014

"OLVIDO - znaczy zapomnienie" Maria Duenas



Maria Duenas (ur. w 1964) - jest doktorem filologii angielskiej i wykładowczynią na uniwersytecie w Murcji - mieście w południowo-wschodniej Hiszpanii. W Polsce zadebiutowała w 2009 roku powieścią "Krawcowa z Madrytu", która podbiła serca czytelników na całym świecie. Żartobliwie jest nazywana Carlosem Zafonem w spódnicy. Maria Duenas wraca ponownie, tym razem z powieścią wydaną w 2012 roku pod tytułem "Olvido - znaczy zapomnienie", która dziś ma swoją premierę w Polsce.


Autor: Maria Duenas
Tytuł: Olvido-znaczy zapomnienie
Liczba stron: 432
Wydawnictwo: Muza S.A
Data premiery: 16.04.2014r




Dlaczego nauczycielka akademicka, mająca ugruntowaną pozycję zawodową, świetne CV, rodzinę, kontakty, przyzwoitą pensję, postanawia nagle spakować walizki i uciec na drugi koniec świata? Z bardzo prostego i dość przewidywalnego powodu - zdrady męża. Blanca Parea, rodowita Hiszpanka, mama dwóch dorosłych i w miarę samodzielnych synów, kobieta u szczytu zawodowej kariery, czuje się rozżalona i rozczarowana tą nagłą osobistą tragedią, która ją dotknęła. Któż by się jej dziwił? Po dwudziestu pięciu latach małżeństwa jej mąż, bez żadnego powodu odszedł nagle do młodszej kobiety i jakby tego było mało - będzie miał z nią dziecko. Dziecko, które Blanka też chciała mieć. Nie jest jednak kobietą mściwą i zawistną, choć jej rodzona siostra jest jak najbardziej za tym, aby jak najbardziej utrudnić życie niewiernemu mężowi. Blanca ma inny plan. Postanawia uciec jak najdalej od domu i nagromadzonych problemów życiowych.

Dzięki pomocy przyjaciółki Blanka otrzymuje grant na malutkim uniwersytecie w Kalifornii. Jej zadaniem będzie uporządkowanie archiwum po zmarłym hiszpańskim profesorze. Praca wydaje się być nieskomplikowana, bardzo daleko od domu, tak więc Blanka szybko załatwia formalności i natychmiast, bez zbędnych ceregieli wylatuje do USA.

Na miejscu poznaje nowych przyjaciół oraz przekonuje się, że archiwizowanie papierzysk jakiegoś nieżyjącego profesora, o którym nigdy wcześniej nie słyszała nie jest szczytem jej marzeń. Zlecenie to wydaje jej się przeraźliwie nudne i mało istotne. Jednak zadanie, które miało być tylko sposobem na zabicie czasu, zwykłym obowiązkiem, niespodziewanie zaczęło Blankę niesamowicie interesować. Co było tego przyczyną? Co takiego odkryła kobieta grzebiąc w spuściźnie zmarłego trzy dekady temu profesora i zarazem jej rodaka Andreasa Fontany? Co ma z tym wspólnego nowy znajomy Blanki - Amerykanin Daniel Carter?

Powyższa historia wciągnęła mnie od pierwszych stron. Mimo, iż jest to powieść obyczajowa, dzięki swojej wielowątkowości nie była nudna i nie dłużyła mi się. Autorka zgrabnie lawiruje pomiędzy teraźniejszością, a wydarzeniami sprzed wielu lat. Razem z bohaterami podróżujemy po różnych kontynentach oraz epokach historycznych. Razem z Blanką śledzimy dzieje zapomnianego profesora Fontany oraz poznajemy smutną, powojenną Hiszpanię w epoce ogromnej stagnacji.

Bohaterowie wykreowani przez autorkę są bardzo autentyczni, "dorośli", normalni. Nie spotkamy w tej książce ani jednego bohatera cechującego się infantylnością czy głupotą, z czego bardzo się cieszę. Jest to naprawdę szczera, ciekawa i prawdziwa historia, napisana pięknym, zrozumiałym językiem, choć trudnych słów w niej nie brakuje. Wątek miłosny w książce zajmuje może dwie strony, jest bardzo dyskretny i jest taką "wisienką na torcie". Cała powieść dotyczy raczej odkrywania dawno zapomnianych tajemnic.

Bardzo duży plus za przepiękne wydanie. Na zdjęciu tego nie widać, ale książka w dotyku jest aksamitna, co daje nam niesamowity komfort trzymania jej w dłoniach. Jest też większa niż przeciętne A5.

Jest to wspaniała pozycja na coraz dłuższe, wiosenne dni. Książka z prostym, ale jakże ważnym przesłaniem, że to co w naszym życiu najlepsze, najprawdopodobniej dopiero nas czeka.
Pomogła mi się skupić, uspokoić i zebrać myśli.

Z czystym sercem polecam i oceniam powieść jako rewelacyjną. 



Moja ocena 8/10

Recenzja bierze udział w wyzwaniach: "Historia z trupem", "Klucznik" oraz "Czytam opasłe tomiska".

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Muza oraz Panu Aleksandrowi z Business & Culture: 


poniedziałek, 14 kwietnia 2014

LBA # 6,7,8

Cześć kochani:) Dziś na blogu kolejne odsłony LBA. Jak wiecie dostałam ostatnio bardzo dużo nominacji, a staram się odpowiadać w miarę regularnie, zgodnie z obietnicą. Dzisiaj odpowiem na pytania dwójki blogerów. Pierwsza nominowała mnie KWIATUSIA, autorka bloga o naprawdę pięknej nazwie "Żyć nadal z pasją". Zajrzyjcie tam, bo warto.



OTO PYTANIA KWIATUSI I MOJE ODPOWIEDZI:
1. Którego bohatera literackiego zaprosiłabyś/zaprosiłbyś na zbliżające się święta Wielkanocne? I dlaczego akurat jego?
Ojej! Nie mam pojęcia :) Chyba byłabym bardzo onieśmielona gdyby jakikolwiek bohater literacki wpadł do mnie z wizytą na Święta. Byłabym w szoku. Ewentualnie Ania Shirley mogłaby wpaść. Byłoby wesoło.

2. „Wonderful world” czy jednak „Dziwny jest ten świat”?
Bez dwóch zdań "dziwny jest ten świat". Mnie generalnie codziennie coś zadziwia na tym świecie, a czasem zastanawiamy się wraz z mężem czy to my jesteśmy dziwni, czy też inni ludzie. 

3. Czy jest jakiś gatunek literacki, do którego czujesz awersje? Jeżeli tak, to czy sięgasz po lektury z tego gatunku, recenzujesz, czy omijasz je szerokim łukiem?
Chyba nie. Mam swoje ulubione gatunki (fantastyka i kryminał), ale też nie boję się sięgać po inne od czasu do czasu. Chociaż czuję pewne obawy przed takim typowym science fiction i przez książkami, których rzecz dzieje się w bardzo dalekiej przyszłości.

4. Czy masz jakiś sekret, którego nie zdradziłaś/eś nikomu? (Może masz ochotę go teraz wyznać?
Myślę, że tyle już opowiedziałam o sobie, że nikt się nie obrazi jak kilka sekretów zachowam dla siebie.

5. Co przyczynia się do tego, że wracacie do raz odwiedzonych blogów? Co musi mieć blog w sobie, że go śledzicie i komentujecie wpisy?
Dla mnie przede wszystkim wysoka kultura osobista + duża dawka humoru na swój własny temat. Fajnie jak od czasu do czasu dany bloger odpisze mi na mój komentarz, wtedy czuję się mile dopieszczona. Czasem też przyciąga mnie to, że ktoś czyta podobne książki, a czasem to, że wydaje się być wesołą, fajną, kulturalną osobą i oczywiście ciekawie pisze. Lubię też bardzo u innych wszelakie zdjęcia własnego autorstwa i takie "migawki" miesięczne.

6. Jakie jest Twoje największe marzenie?
Przeżyć życie w dobrym zdrowiu i świętym spokoju z ukochaną osobą u boku.

7. Co byś zrobił/a gdyby przez przypadek trafił w Twoje ręce kupon lotto, a na nim znajdowałaby się ta jedyna szczęśliwa, zwycięska szóstka ?
Byłabym zachwycona i wniebowzięta, gdyby nikt się po ten kupon nie zgłosił, albo chociaż odpalił mi jakieś znaleźne! Całą sumę przeznaczyłabym na wykończenie budującego się domu. W tym na super, extra wypasioną biblioteczkę.

8. Jak zapach kojarzy Ci się z dzieciństwem?
Z dzieciństwem kojarzy mi się zapach ciasta o śmiesznej nazwie PLEŚNIAK. 

9. Co robisz, gdy idąc ulicą przygląda Ci się przystojny mężczyzna / piękna kobieta, a Ty zauważasz w witrynie sklepowej, że masz "wąsik" z wypitego rano cappuccino?
Nie robię nic szczególnego. Wycieram "wąsik" i ładnie się uśmiecham.

10. Ile najdłużej byłabyś/byłbyś w stanie wytrzymać bez swojej pasji?
Nie wiem. Naprawdę. Zależało by to od tak zwanego "punktu siedzenia". Byłoby na pewno ciężko, ale nie zawsze w życiu możemy robić tylko to na co mamy ochotę.

11. Dlaczego odwiedzasz mojego bloga?
Odwiedzam twój blog, bo wiem, że jesteś miłą osóbką, nie obrażającą nikogo, fajnie i ciekawie piszesz, dbasz o wygląd bloga, jest tam miło, przejrzyście i zachęcająco :) Poza tym poświęcasz dodatkowy czas odpowiadając na wszystkie na komentarze, co daje takie poczucie wspólnoty w tym wspólnym hobby jakim jest czytanie.

Osoby czytające mnie regularnie wiedzą, że wszystkich blogujących facetów darzę ogromnym szacunkiem. Przedstawiam Wam więc Dominika Łuszczyńskiego, autora bloga "Śniący za dnia", na który serdecznie Was zapraszam.


OTO PYTANIA DOMINIKA I MOJE ODPOWIEDZI:
1. Czy jest taka książka, która w wyraźny sposób zmieniła Twoje postrzeganie świata? 
Oczywiście jest to Harry Potter. Myślę, że już żadna książka nie wzbudzi we mnie tylu pozytywnych emocji i nie przeniesie mnie w tak wspaniały świat.

2. Gdybyś miała/miał możliwość porozmawiać z dowolnym autorem/autorką z dowolnego okresu w historii, to kto by to był i dlaczego akurat on/ona?
Szczerze, nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Bardziej interesuje mnie treść książki niż jej autor. Owszem zawsze czytam kilka słów o danym autorze, ale nie mam chęci się z nimi spotykać. Chyba, że byłaby to moja praca - wtedy wymieniłabym mnóstwo autorów z którymi chciałabym zrobić wywiad.

3. Gdybyś miał/miała wybrać jedną książkę, którą możesz zabrać na bezludną wyspę to co by to było?
Tylko jedną?! No to jakiś przewodnik o tym jak przetrwać na takiej wyspie i nie dostać "szmergla".

4. Która ekranizacja powieści najbardziej Ci się podoba? 
Zdecydowanie jest to "ZIELONA MILA".

5. Gdybyś była/był powieściopisarką/powieściopisarzem, to jaki gatunek literatury stałby się Twoim wyznacznikiem?
Byłoby to fantasy z porażającą dawką magii i czarów.

6. Czy jest jakiś bohater literacki, z którym się utożsamiasz?
Chyba nie, zbyt dużo jest tych postaci literackich, wciąż dochodzą jakieś nowe, ulubione.

7. Twoje największe zainteresowania poza literaturą?
Bardzo lubię gotować, co jest trochę dziwne, bo jeszcze kilka lat temu brzydziłam się wziąć surowe mięso do ręki. Na szczęście "dorosłam" i mi przeszło. Teraz uwielbiam "kucharzyć", wymyślać nowe potrawy i modyfikować te już znane. Lubię też kwiaty i chcę w przyszłości założyć swój własny ogródek.

8. Jaki jest Twój wymarzony zawód?
Dający mi satysfakcję i związany z tym co uwielbiam. Czyli oczywiście coś z czytaniem/gotowaniem.

9. Jaki jest Twój dotychczasowy największy sukces życiowy?
To, że jestem osobą bardzo samodzielną, radzącą sobie w życiu bez niczyjej pomocy. A poza tym cudowny mąż, budujący się dom i oczywiście mój blog.

10. Twoja ulubiona pora roku?
Lubię zimę. Wiem, że jest zimno i tak dalej, no ale lubię ją jako porę roku.

11. Jakie są Twoje wymarzone wakacje?
A moje wymarzone wakacje są w klimatach upalnych. I najfajniej jeździ się na nie właśnie wtedy, kiedy w Polsce jest mroźna zima. Poza tym spokojne, z pysznym jedzeniem i bez kontaktu ze światem pozostawionym w miejscu zamieszkania.

Obiecałam sobie, że na razie nie odpowiem już więcej na LBA w tym miesiącu, bo się tym znudzicie, jednak po namyśle odpowiedziałam jeszcze na pytania wspaniałej Marcelinki z bloga "Marcelina czyta". Pytania były bardzo fajne, więc jak tu nie odpowiedzieć? Odpowiedzi zostawiłam w komentarzu. Zajrzyjcie koniecznie! 


Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam miłego poniedziałku :)


piątek, 11 kwietnia 2014

"Gildia Magów" Trudi Canavan


"Gildia Magów" to pierwsza część znanej na całym świecie "Trylogii Czarnego Maga". W skład serii wchodzą następujące tytuły:

1) Gildia Magów
2) Nowicjuszka
3) Wielki Mistrz

Książka Pani Canavan cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem wśród czytelników i wydawców na całym świecie. Do tej pory prawa do tłumaczenia sprzedano do 14 krajów. Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką, a czy udane? Zaraz się tego dowiecie. Na początek słówko o treści.


Co roku magowie z Imardinu na rozkaz króla urządzają "Czystkę". Służy ona temu, aby oczyścić przepełnione ulice miasta z włóczęgów, łotrów i innych niepożądanych osób. Magowie tworzą specjalną magiczną barierę, aby nikt z wygnanych nie mógł im się przeciwstawić. Ale ich tarcza ochronna nie jest tak mocna jak sądzą. Kiedy zbuntowany tłum opuszcza miasto dziewczyna o imieniu Sonea, wściekła, sfrustrowana i oburzona wyrzuceniem na bruk jej rodziny i przyjaciół, rzuca kamieniem w magiczną tarczę, wkładając w ten rzut cały swój gniew. Jest zaskoczona, gdy kamień przebija się  przez barierę i uderza magika prosto w głowę! Wszyscy, łącznie z dziewczyną są zszokowani. Magowie zdają sobie sprawę, że właśnie wygnali z miasta nieszkoloną magiczkę, która może zniszczyć zarówno ich jak i całe miasto.

O "Gildii Magów" słyszałam już wiele razy. Były to bardzo pozytywne opinie. Uwielbiam fantasy i wszelakie opowieści magiczne. Tak więc gdy tylko zauważyłam tę pozycję na bibliotecznej półce, nie zastanawiałam się ani chwili.

Sonea - główna bohaterka powieści - jak każdy "bylec", czyli mieszkaniec biednych slumsów nienawidzi magów. Uważa ich za arystokratów i snobów, uważających się za lepszych od innych. Ma trochę racji. Gdy podczas "Czystki" odkrywa w sobie magiczną moc, jest przekonana, że gdy tylko magowie z Gildii to odkryją będą chcieli ją zabić. Dziewczyna jest przerażona. Na szczęście z pomocą przychodzi jej dawny przyjaciel, a zarazem drobny złodziejaszek Ceryni. Stara się ukryć Soneę przez Gildią na wszelkie możliwe sposoby.  

Książka składa się z dwóch części. Pierwsza opowiada głównie o tym jak Sonea i Ceryni próbują ukryć się przed magami. Trwa to około połowy książki, czyli jakieś 250 stron i dla mnie było lekko nużące, bo i tak wiedziałam, że magowie w końcu odnajdą dziewczynę. W drugiej części Sonea przenosi się ze skrajnej biedy do krainy bogactwa, magii i luksusów. Przekonuje się, że nie każdy z magów jest taki zły jak wcześniej sądziła. Mimo to, jak się domyślacie, poznaje maga Ferguna, człowieka o paskudnym charakterze, który nie zamierza dopuścić do tego, aby dziewczyna, która nawet nie umie czytać, uczyła się magicznych sztuczek.

W książce przewija się wielu bohaterów, jednak są oni bardzo pobieżnie opisani. Bezsprzecznie pierwsze skrzypce gra Sonea, Ceryni i Mistrz Rothen. Ten ostatni - to mag o bardzo czystym sercu i uczciwych zamiarach. Pomaga Sonei i służy zagubionej dziewczynie radą. Inni bohaterowie są właściwie postaciami epizodycznymi i nie zżyłam się z nimi specjalnie mocno.

Według mnie, największym minusem książki jest ZBYT MAŁO MAGII, wydarzenia toczą się powoli, są przewidywalne. Spodziewałam się magicznych sztuczek, czegoś a'la Harry Potter, ale niestety tego nie otrzymałam i czuję się zawiedziona. 

Plusem jest słowniczek na końcu książki, z którego dowiadujemy się trochę o słownictwie panującym zarówno w slumsach jak i w Gildii Magów. Natomiast na początku książki znajdziemy ilustrację przedstawiającą Imardin, która pomoże nam zwizualizować sobie w głowie rozmieszczenie owej krainy.

Na koniec myślę, że warto wspomnieć o jeszcze jednym, interesującym bohaterze. Jest nim Wielki Mistrz Akarrin, który jest przywódcą Gildii, a zarazem bardzo tajemniczą postacią. Nie uczestniczy on zbyt często w wydarzeniach zawartych w pierwszym tomie, ale czuję, że ta postać jeszcze mnie zaskoczy.

Duży plus za ciekawe zakończenie, bo choć czytając trochę mi się nudziło, to po zakończeniu miałam chęć natychmiast sięgnąć po kolejny tom, który swoją drogą jest podobno zdecydowanie ciekawszy.


Moja ocena 6/10 

Autor: Trudi Canavan
Tytuł: Gildia Magów, tom 1
Liczba stron: 520
seria: Trylogia Czarnego Maga
Wydawnictwo: Galeria Książki

środa, 9 kwietnia 2014

LBA # 5

Witajcie :) Dzisiaj na blogu po raz piąty już bawimy się w Liebster Blog Award. Tym razem nominację dostałam od Ani (dzięki za zaproszenie), która prowadzi świetnego bloga "W cieniu wyobraźni". Serdecznie Was tam zapraszam. 



1. Miejsce, które chciałabyś/chciałbyś odwiedzić w przyszłości.
Zdecydowanie Harry Potter Studio Tour w Londynie. Prawdziwy rarytas dla fanów Pottera. Można tam zwiedzić sale Hogwartu, ulicę Pokątną, Ministerstwo Magii, dom Weasleyów i wiele innych super rzeczy związanych z filmem.
http://www.wbstudiotour.co.uk/

2. Co w miejscu, które wymieniłaś/eś w poprzednim punkcie jest takiego szczególnego?

Cudowny, wspaniały i urokliwy Hogwart !

3. Najlepsza książka, którą kiedykolwiek czytałaś/eś?

Wiem, że to nic nowego, ale bezsprzecznie HARRY POTTER.

4. Jaki film mi polecisz?

Wydajesz mi się romantyczną duszą, więc polecam Ci dwa moje ulubione filmy "Bezsenność w Seattle" oraz "Masz wiadomość". Uwielbiam je. Ile razy w tv leci powtórka - tyle razy ja oglądam. W obu główną rolę gra Tom Hanks. 

5. Opowiedz o swoim ostatnim śnie, który pamiętasz?
Wolałabym nie... Na pewno był to jakiś straszny koszmar.

6. Próbowałaś/eś stać na rękach? Jak się to skończyło?

A skądże ! Przy moich gabarytach to chyba niechybną śmiercią by się to skończyło.

7. Gdybyś miał/miała wybrać dla siebie imię, jakby ono brzmiało?

Lubię swoje imię :D Jakoś tak jestem przyzwyczajona do niego. W sumie nikt się do mnie nie zwraca po imieniu :) Po prostu "Beti" tak jakoś się przyjęło. 

8. Co Cię rozśmiesza?

Zależy od nastroju. Jak mam atak "głupawki" to praktycznie wszystko jest w stanie mnie rozśmieszyć. Śmiech to zdrowie :) Tak więc staram się śmiać jak najczęściej. Nawet gdy nie jest mi do śmiechu.

9. Blog, który cenisz? (Chodzi mi o poznanie nowych, ciekawych blogów)
Ja generalnie znam zbyt dużo takich ciekawych blogów. W związku z tym więcej czasu zajmuje mi czytanie wszystkich postów innych osób niż publikowanie własnych. 

10. Książka, której nikomu nie polecisz to...

"Upadli" autorstwa Lauren Kate.

11. Film, którego nikomu nie polecisz to...  

"Dary anioła: Miasto Kości". Dla mnie ten film miał mało wspólnego z książką.

I tym sposobem zostały mi jeszcze 2 nominacje :D także to jeszcze nie koniec LBA. Niedługo nie będę miała przez Wami żadnych tajemnic :) Pozdrowienia :)

wtorek, 8 kwietnia 2014

Sok z brzozy - zbiór i zastosowanie

Witajcie, dziś post o tematyce ZDROWOTNEJ, także osoby niezainteresowane mogą spokojnie pominąć. Chciałabym dziś wyjaśnić Wam czym jest SOK Z BRZOZY, dlaczego warto go zebrać i pić - ku zdrowotności.


Nadeszła wiosna, a wraz z nią czas przesilenia. Organizm wielu osób jest bardzo zmęczony mijającą zimą. Jesteśmy mało odporni, skłonni do przeziębień. Ja - jak mało kto wyjątkowo łapię wszelkie wirusy i bakterie, a mam już dość wydawania pieniędzy w aptece. Dlatego mój genialny mąż zaproponował mi wycieczkę do lasu i zbiór soku z brzozy, który zbiera się właśnie teraz. 


Specyfik prosto z drzewa zawiera przede wszystkim:

kwas cytrynowy,
kwas jabłkowy,
wapń,
fosfor,
potas,
magnez
żelazo,
witaminy z grupy B,
miedź,
związki żywiczne,
garbniki.



Sok z brzozy (inaczej oskoła lub bzowina) wzmacnia nasz układ odpornościowy, a tym samym zapobiega infekcjom wirusowym, które atakują na właśnie wczesną wiosną. Dlatego jest szczególnie polecany osobom, które są bardziej podatne na zakażenia wirusowe, czyli np. małym dzieciom i osobom starszym. Sok ten podawany chorym z nowotworami, polepsza ich samopoczucie. Istnieją teorie, że jest w stanie złagodzić stadium nowotworowe, a nawet cofnąć chorobę. Niestety na to nie ma naukowych dowodów.  Szczególnie jest polecany przy chorobach nerek, gdyż wspomaga ich pracę, wypłukuje z przewodu moczowego złogi, a tym samym zapobiega tworzeniu się kamieni moczowych. Według medycyny chińskiej oskoła ma jeszcze szersze właściwości: dostarcza duże ilości energii witalnej, oczyszcza wątrobę, poprawia ukrwienie i elastyczność skóry, leczy trądzik oraz pomaga na porost włosów. W medycynie naturalnej sok z brzozy pomaga w leczeniu takich chorób jak: artretyzm, podagra, szkorbut, ciężko gojące się rany, wrzody, angina i egzemy. Jest doskonały dla anemików, a przede wszystkim NATURALNY. Taki sok można podobno kupić w sklepach ze zdrową żywnością, ale po co, skoro tak łatwo można zebrać go samodzielnie i za darmo !

Ze względu na liczne sole mineralne, aminokwasy i unikalne pierwiastki sok z brzozy nie toleruje wysokich temperatur. Nie należy go podgrzewać, ani wystawiać na mocne działanie promieni słonecznych. Zebrany świeży sok przetrzymujemy w lodówce do 5 dni. Najlepiej w szklanej butelce/naczyniu.


A jak to wygląda w praktyce?


Na początek przygotowujemy sobie niezbędne narzędzia:
- puste plastikowe butelki
- słomki, ale te proste i sztywne, nie te zginane, bo są za miękkie
- taśma
- wkrętarka, lub jakiekolwiek urządzenie umożliwiające zrobienie otworu w drzewie 
- scyzoryk/ostry nóż


Szukamy odpowiedniego drzewa - musi mieć dość gruby pień. Młode, wątłe brzózki nie nadają się do poboru soku. Wkrętarką robimy otwór na kilka centymetrów - sami od razu zauważycie jak szybko kapie sok.


W wywiercony otwór wkładamy słomkę. Podcinamy ją troszkę, aby kropelki cennego soku trafiały prosto do butelki.


Butelki mocujemy do drzewa za pomocą taśmy, u nas akurat taka brzydka brązowa, ale tylko taką posiadaliśmy na aktualny zbiór :)


I gotowe ! Butelki zostawiamy w lesie na całą noc, bądź też idziemy na dłuższy spacer po lesie. Czasem butelka jest pełna już po kilku godzinach, a czasem trzeba niestety uzbroić się w cierpliwość. Pamiętajcie, aby nie wyrzucić korków od butelek. Po zdjęciu napełnionej butelki, szukamy jakiegoś patyczka i wtykamy go w nasz otwór z którego cieknie sok ! Nie zostawiamy drzewa na pastwę losu z wywierconą dziurą ! Brzoza za jakiś czas zregeneruje się samoistnie.

A jak smakuje sok z brzozy?


Sok z brzozy smakuje jak woda z odrobiną cukru. Zauważyłam, że zależy to od drzewa. Raz jest bardziej słodki raz mniej. Taki sok możecie pić z cytrynką, bądź też z sokiem malinowym. Kto jak lubi. Ja piję go już kilka dni i czuję się bardzo dobrze. Z soku z brzozy można zrobić nalewkę lub też zamrozić go, żeby mieć na późniejsze miesiące. Niedługo na drzewach pojawią się liście i wtedy drzewo wykorzysta soki do ich rozwoju. Mamy ostatni dzwonek na zbiór ! Możecie zebrać więcej i podzielić się z przyjaciółmi i rodziną. My jesteśmy tym sokiem zachwyceni. Polecam ! Na zdrowie !




poniedziałek, 7 kwietnia 2014

LBA # 4

Cześć :) Dzisiaj na  blogu czwarta już odsłona ulubionej zabawy blogerów o nazwie Liebster Blog Award. Dostałam, aż 4 nominacje na raz (!). Na razie odpowiem na jedną z nich. Zaprosiły mnie 2 szalone dziewczyny Ajka i Diana (dzięki wielkie) z bloga Wonderland of books, na który serdecznie Was zapraszam. Wymyśliły bardzo ciekawe pytania. 



OTO PYTANIA DZIEWCZĄT I MOJE ODPOWIEDZI:
1. Z którym bohaterem umówiłabyś się na randkę?
Pierwsze pytanie i od razu taki trudny orzech do zgryzienia, tym bardziej, że moje serce od 8 lat jest już zajęte. Jednak gdyby było wolne to może z Chuckiem z książki, a zarazem serialu "Plotkara" :D

2. Z którym autorem lub z którą autorką chciałabyś się najbardziej spotkać?
Oczywiście z J.K Rowling i chyba bez sensu tłumaczyć dlaczego. Może dowiedziałabym się jakichś nowych "smaczków" na temat mojej ukochanej serii HP.

3. Jakie magiczne zwierzę chciałabyś posiadać?
Chciałabym mieć takiego wielkiego psa/wilka, który byłby moim wiernym przyjacielem. Innych magicznych stworzeń, bardziej wymyślnych, chyba bym się trochę obawiała.

4. Jaka magiczną moc chciałabyś posiadać?
Chyba tak naprawdę to żadnej, bo przejmowałabym się czy ją dobrze wykorzystałam. Może ewentualnie uzdrawianie lub umiejętność słyszenia myśli innych. Choć jedno i drugie mogłoby mnie wykończyć.

5. Tropami których bohaterów chciałabyś podążyć?
Wieloma, ale ostatnio najchętniej podążyłabym śladami Rose Hathaway z Akademii Wampirów.

6. Co byś zrobiła gdyby napadła cię mumia?
Dostała zawału i umarła :D

7. Przed tobą stoją król, duchowny i bogacz i mówią:
Król: zabij pozostałych dwóch, ponieważ jestem twoim królem.
Duchowny: zabij ich, a bóg cię nie potępi.
Bogacz: zabij, a dam ci fortunę.
Którego posłuchasz?  
W czasach w których żyjemy, myślę, że nikt z nas by nie dokonałby wyboru, bo się nie da. A tak z przymrużeniem oka to na pewno mój wilczur by mnie uratował z opresji. A jakbym była wredna to bym jeszcze uciekając zabrała bogaczowi fortunę, a królowi koronę ;D może by się przydała :D jak szaleć to szaleć :D

8. Wiesz, że jutro ma być koniec świata, co robisz?
Kasuję profil na fb i wszelkie inne aktywności (nie wiem dlaczego, pierwsza moja myśl) i czekam na to co nieuniknione. Sms-uje z przyjaciółmi, spędzam czas z mężem.

9. Co w sobie cenisz najbardziej?
Chyba to, że choćby nie wiem ile razy ktoś mnie zawiódł i zranił tak wyciągnę do niego pomocną dłoń.

10. Gdybyś miała napisać piosenkę, jaki tytuł byś jej dała?
Przestać myśleć.

11. Poprawna forma: jest napisane czy tu pisze?
Według Prof. Bralczyka jeśli chcemy mówić elegancko to oczywiście "jest napisane", ale dopuszcza się też formę "tu pisze", zresztą obejrzyjcie sami.
http://wgad.wp.tv/i,WGAD-Odwieczne-problemy,mid,653075,index.html?ticaid=612823#m653075

Obiecuję, że odpowiem na wszystkie pozostałe nominacje, serdecznie za nie dziękuję, potrzebuję tylko trochę więcej czasu. Pozdrawiam :)


środa, 2 kwietnia 2014

"Chwila szczęścia" Federico Moccia





Autor: Federico Moccia
Tytuł: Chwila szczęścia
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Muza
Data premiery: 19.03.2014r








"Spytałem zebrę
jesteś białą zebrą w czarne paski
czy czarną zebrą w białe paski?
A zebra odpowiedziała:
A Ty jesteś hałaśliwym człowiekiem z cichymi dniami
czy cichym człowiekiem z hałaśliwymi dniami?
Jesteś bałaganiarzem, który czasem bywa pedantem
czy pedantem, który bywa bałaganiarzem?
Jesteś człowiekiem szczęśliwym, który bywa smutny
czy smutnym, który bywa szczęśliwy?
Nigdy więcej nie spytam zebry o paski"

Tak właśnie zaczyna się najnowsza powieść Federico Moccia "Chwila szczęścia". Intrygująco prawda?


Bohaterem powieści jest Niccolo, mieszkaniec Rzymu, pracownik rodzinnego kiosku z gazetami. Poznajemy go w momencie, w którym bez żadnego konkretnego powodu zrywa z nim dziewczyna. Są razem od roku. Pewnego dnia Alessia mówi tylko dwa słowa "Przykro mi..." i odchodzi od chłopaka. Nicco jest załamany, niedawno stracił ukochanego ojca, teraz traci również dziewczynę. Przeżywa uczucie bólu i wszechogarniającej straty. Na szczęście nie jest z tym wszystkim sam. Ma wspaniałego przyjaciela! Jest nim chłopak o wdzięcznej ksywce "Gruby". Postanawia wyciągnąć Nicca z marazmu i stara się zrobić wszystko, aby go rozweselić. 

Poznajemy także siostry głównego bohatera Fabiolę i Valerię, które wymagają od swego 20-letniego brata, aby był głową rodziny i pomagał im w rozwiązywaniu wszelakich problemów. Jest to trochę denerwujący wątek, bo obie siostry, zarówno starsza jak i młodsza "mają gdzieś" uczucia i problemy swego brata. Myślą tylko o sobie.

Pewnego dnia w restauracji chłopacy poznają dwie sympatyczne i piękne Polki - Anię i Paulinę. Razem z bohaterami udajemy się w podróż do Rzymu, Wenecji, Florencji i wielu innych miejsc. Nicco i Gruby stają na głowie, aby pokazać Polkom jak cudowny jest Rzym i okolice. Wspólnie z dziewczynami zajadamy się wspaniałymi potrawami, deserami, pijemy przeróżne trunki. Wszystkie wspólne kolacje opisane tak obrazowo, że za każdym razem ciekła mi ślinka i robiłam się głodna. A wszystko to w rytm aktualnych przebojów Rihanny, Pittbula czy Coldplay. Razem zwiedzamy, spacerujemy uliczkami Rzymu. Czy Nicco będzie umiał wykorzystać swoją chwilę szczęścia? Co połączy go z Anią? czy Nicco nauczy się podejmować właściwe decyzje?

Generalnie nie jestem fanką powieści obyczajowych. Bardzo dawno nie czytałam żadnej książki, która nie zawierałaby elementów fantastyki. Jednak "Chwila szczęścia" była przyjemną lekturą. Wabiąca, turkusowa okładka, przypominająca niebo w najbardziej pogody dzień. Sporo opisów, ale zachęcających, pozwalających poznać Rzym i jego wszystkie wspaniałości. Człowiek aż tęskni za wakacjami i słońcem. Język powieści jest prosty, zrozumiały, młodzieżowy.

Powiem Wam, że bardzo chciałabym mieć takiego przyjaciela jak Gruby, wesołego, szalonego, przynoszącemu mi  lunche do pracy, potrafiącego zaplanować i zrealizować wszystko czego tylko zapragnie. Zdecydowanie to mój ulubiony bohater. Choć nie jest do końca uczciwy (chodzi z trzema dziewczynami na raz i oszukuje je jak tylko może) to i tak jest rewelacyjny i sprawia, że człowiek się uśmiecha.  Nicco w pewien sposób był denerwujący, zbyt dużo myślał o przeszłości i nie umiał docenić tytułowych "Chwil szczęścia". Oceniał ludzi po wyglądzie, nie mówił tego co myślał, a potem zwykle bywało już za późno na naprawienie błędów. Gdyby nie Gruby  i jego szalony charakter to naprawdę nie wiem jak potoczył by się los Nicco. 

Kilka ciekawych cytatów z książki:


"Z miłości człowiek głupieje i jest w tym coś pięknego, natomiast z braku miłości też głupieje, ale jest w tym coś wyniszczającego"

"Kiedyś znaczy tak naprawdę NIGDY"

"Jutro, czekamy zawsze na jutro, choć ono przecież nie zawsze niesie to, czego się spodziewamy"

"Nie szukaj prawdy, niczemu nie służy"

Było to moje pierwsze spotkanie z tym autorem. Zaliczam je do udanych i z chęcią sięgnę po inne jego książki. Na którymś z blogów wyczytałam, że "Chwila szczęścia" ma mieć kontynuację. Jeśli to prawda to jestem jej bardzo ciekawa. Może tym razem Nicco i Gruby odwiedzą Warszawę? To mogłoby być ciekawe.

Moja ocena to 6/10

Polecam !



Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Muza: